Wypłaty 2,2 mln zł oczekuje grupa byłych pracowników MKP Kotwica. Wśród nich m.in. piłkarze i trenerzy byłego pierwszoligowca. Złożyli oni zbiorowe zawiadomienie dotyczące możliwości popełnienia przestępstwa.
O co chodzi? Nie jest tajemnicą, że drużyna miesiącami nie otrzymywała wypłat. Jednocześnie klub otrzymał dotację od miasta. Chodzi o kwotę 1,5 mln zł. Co stało się z tymi pieniędzmi? Właśnie to zdaniem pracowników klubu powinna ustalić prokuratura, bo zgodnie z zawartą umową, pieniądze z miejskiej dotacji powinny trafić m.in. na ich konta. Tak się jednak nie stało. Materiał o kolejnych kulisach funkcjonowania Kotwicy ukazał się na kanale WeszłoTV w ramach cyklu „Patoliga”. Pojawiły się tam wstrząsające relacje byłego kapitana zespołu Tomasza Wełny i Jakuba Rzeźniczaka, kolejnego z byłych piłkarzy. W materiale słyszymy m.in. dlaczego piłkarze, którzy miesiącami nie otrzymywali wypłat podpisywali kolejne ugody z klubem. Mieli być oni szantażowani możliwością ogłoszenia upadłości Kotwicy już wiosną. Zawodnicy licząc, że z opóźnieniem, ale jednak odzyskają zalegle pieniądze podpisali więc ugody. Jak wiemy swoich wypłat nie otrzymali, a w przypadku tylko tych 20 osób chodzi o kwotę 2,2 mln zł. W materiale wystąpił też Piotr Bartecki, pełnomocnik piłkarzy i trenerów, który w ich imieniu złożył zawiadomienie karne. Prawnik piłkarzy nie ukrywa, że będzie dążył do tego, by odzyskać pieniądze, na które uczciwie zapracowali. Otrzymujemy więc kolejny rozdział smutnej historii Kotwicy, która tak szybko się nie zakończy. Przypomnijmy, że sąd oddalił wniosek o ogłoszenie upadłości MKP Kotwica, a to otwiera szansę piłkarzom do walki o swoje pieniądze. O zwrot dotacji wystąpiło również miasto.