Kilka dni temu, na przejeździe kolejowym, przy ul. Grzybowskiej w Kołobrzegu doszło do wypadku z udziałem 11-letniego rowerzysty. Na szczęście dziecko nie odniosło poważniejszych obrażeń, ale pojawiło się pytanie o to, czy przejazd jest bezpieczny dla pieszych i rowerzystów, którzy z niego korzystają.
W środę, 14 września w miejscu, w którym doszło do zdarzenia spotkali się radni: Renata Brączyk, Krzysztof Plewko, Wiesław Parus i prezydent Anna Mieczkowska. Dyskutowano na temat bezpieczeństwa w tym miejscu. – Te barierki mają ponad 20 lat, zostały postawione po śmiertelnym wypadku, który w tym czasie miał tutaj miejsce. Od tego momentu, mimo zmian i remontów wokół, tutaj nie zmieniło się nic. Ostatnia moja interwencja w tej sprawie miała miejsce w lipcu, tego roku – mówi Renata Brączyk. Dokładnie 27 lipca, radna skierowała do Rady Miasta zapytanie w sprawie wymiany skorodowanych barierek, przy przejeździe oraz naprawy nawierzchni. Otrzymała wówczas odpowiedź, że pismo w tej sprawie zostało skierowane do zarządcy, czyli Polskich Linii Kolejowych S.A. Niestety, odpowiedzi z kolei nie ma do tej pory. – To zdarzenie piątkowe utwierdza nas w przekonaniu, że trzeba ten przejazd zmienić i powinno się to zadziać jak najszybciej. Nadchodzą jesienne dni, szybko robi się ciemno, a tą drogą do szkoły i z niej wracają dzieci mieszkające w Radzikowie II i III. Przygotowaliśmy w tej sprawie pismo do PLK i prosimy w nim o przygotowanie projektu, który byłby projektem zaspokajającym wymogi bezpieczeństwa. Nie ma innej możliwości jak przebudowa starego i już nie odpowiadającego realiom dzisiejszym przejazdu kolejowego. Takie pismo zostało wysłane do PLK i niezależnie od tego, czy przystąpią do realizacji tej inwestycji czy nie to chciałabym mieć jasną odpowiedź – informuje prezydent Anna Mieczkowska.
O piątkowe zdarzenia, z udziałem 11-letniego rowerzysty zapytaliśmy naczelnika wydziału ruchu drogowego kołobrzeskiej KPP Roberta Piecyka. – Jeżeli ktoś łamie podstawowe zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym, a tak było w tym konkretnym wypadku to trudno jest wymagać od zarządcy przejazdu dodatkowego wzmocnienia – informuje naczelnik. I wylicza, że we wskazanym miejscu znajduje się śluza rowerowa umożliwiająca przejazd, są rogatki, sygnalizacja świetlna. – Nie wiem, w jaki dodatkowy sposób można byłoby jeszcze zabezpieczyć to miejsce? – zastanawia sie naczelnik. I zauważa, że to od nas samych w dużej mierze zależy nasze własne bezpieczeństwo. Bardzo często bowiem zdarza się, że to właśnie piesi i rowerzyści nagminnie łamią przepisy, wchodząc na torowisko, gdy zapory lub półzapory są opuszczone lub rozpoczęto ich opuszczanie. To niejedne przewinienie. Bardzo częstym widokiem są młodzi ludzie przechodzący przez jezdnie, bądź torowisko z telefonem w dłoni i słuchawkami w uszach. – To wyjątkowo niebezpieczne, bo prowadzi do ograniczenia możliwości obserwacji na jezdni, przejściu dla pieszych, lub właśnie torowisku – zauważa policjant.