Z Adamem Frączczakiem krótko rozmawialiśmy tuż po podpisaniu kontraktu z Kotwicą.
Gazeta Kołobrzeska: W Kielcach podobno zawsze wieje, ale tu w rodzinnych stronach to dopiero się oddycha, co?
Adam Frączczak: (uśmiech) Cieszę się bardzo, że mogę wrócić do rodzinnego miasta, do ludzi, których znam całe życie. Fajnie jest, że wracam tu już jako bardzo doświadczony zawodnik i spinam to moje granie taką klamrą.
Gdy stąd odchodziłeś, Kotwica grała jeszcze na euroboisku, bo stadion dopiero budowano. Ty świetnie znasz stadiony z najwyższych lig, więc jak przez ten pryzmat postrzegasz kołobrzeski obiekt?
Zawsze żałowałem, że nie udało mi się tu jeszcze zagrać. Stadion kameralny, na pewno jest tu fajna atmosfera meczowa, więc tym bardziej cieszę się, że wreszcie będę tu mógł grać.
Gdy trafiłeś na listę transferową Korony, miałeś też inne propozycje. Chyba wszyscy spodziewamy się odpowiedzi, no ale zadam to pytanie: Dlaczego Kotwica?
Wybór był prosty. Przeważyły względy uczuciowe, bo już chciałem bardzo wrócić do domu po tych kilkunastu latach. A Kotwica też dlatego, że jest to klub, który znam bardzo dobrze i który przede wszystkim ma swoje cele. Nie przychodzę tu po to, żeby posiedzieć sobie nad morzem, ale po to, żeby Kotwica za pół roku była w pierwszej lidze. Zawsze starałem się wybierać takie kluby, które mają aspiracje i grają o coś więcej, bo cały czas jest we mnie ambicja młodzieńcza i chcę grać w jak najwyższej lidze. I też między innymi dlatego wybór padł na Kotwicę.
A awanse to twoja specjalność, bo masz za sobą już trzy! No to chyba musi być i ten czwarty?
Łatwo na pewno nie będzie. Wiemy, że wiele drużyn będzie się biło o awans, nawet te spoza obecnej czołowej szóstki. No ale to my jesteśmy na pierwszym miejscu, więc sytuacja jest bardzo dobra. Trzeba tylko cały czas być czujnym i skupiać się na każdym kolejnym meczu, żeby systematycznie punktować. Jest duża szansa na awans z pierwszych miejsc, ale jeśli nie, to będziemy grać w barażach. Będą fajne emocje i sobie poradzimy.
Masz sporo znajomych z Korony. Jak, krótko, zaanonsowałbyś ich kołobrzeskim kibicom?
Najdłużej znam Łukasza Sierpinę. Jak na warunki drugoligowe to piłkarz bardzo dobry, do tego doświadczony, z dobrymi parametrami szybkościowymi i umiejący świetnie dośrodkować. Myślę, że jest idealny na styl, jakim chce grać tutaj trener Marcin Płuska. Jasiu Nojszewski to młoda krew i duża ambicja, chłopak poukładany, któremu żadne głupoty nie zawracają głowy, tylko jest skupiony na tym, żeby pomagać drużynie. A z Adrianem Bielką trenowałem tylko parę tygodni w rezerwach. Na pewno ma duży potencjał i wierzę, że tu jego kariera nabierze rozpędu, a tym samym będzie ważną postacią w zespole.
W Turcji, gdzie Kotwica spędzi pierwszą połowę lutego, obozy zimowe organizuje corocznie bardzo wiele zespołów z naszych wyższych lig, wiec i ty tam byłeś zapewne. Niezorientowanym wytłumacz, dlaczego warto tam jechać w tym okresie?
Byłem tam chyba 13 razy (uśmiech). Koszty organizacji takiego obozu w porównaniu do jakości warunków hotelowych i treningowych na pewno są atrakcyjne. Poza tym zazwyczaj aura jest bardziej sprzyjająca trenowaniu, chociaż ostatnio zdarzało się, że to w Polsce bywało cieplej. Wspomniana jakość boisk i całej infrastruktury to jednak rekompensuje, no i w tym czasie są tam szerokie możliwości rozgrywania w tym czasie sparingów.
Rozmawiał Sławomir Jasicki
FOT. SŁAWOMIR JASICKI