Coraz mniej osób w DPS-ach. Niewykluczone, że jeden z nich trzeba będzie zamknąć

Drastyczne podwyżki cen gazu, prądu i spadek liczby pensjonariuszy mogą doprowadzić do zamknięcia  Domu Pomocy Społecznej we Włościborzu, filii w Kołobrzegu,  działającej przy ul. Ogrodowej 3.

– Niestety,  takie mamy realia. Ceny gazu, prądu, żywności, środków czystości drastycznie wzrosły, a my i tak każdego miesiąca dokładamy potężne pieniądze, aby nasze Domy Pomocy Społecznej mogły normalnie funkcjonować –mówi starosta kołobrzeski Tomasz Tamborski. Niestety, jak się okazuje, placówki z roku na rok odnotowują coraz mniejsze obłożenie, co powoduje, że do utrzymania obiektów trzeba  dokładać. Jak wylicza starosta, w tej chwili DPS Włościbórz i podlegająca pod niego kołobrzeska filia odnotowują około 65 tys. zł strat w skali miesiąca. Rocznie tylko do kołobrzeskiej placówki trzeba było dokładać nawet pół miliona złotych. –Ale wtedy mieliśmy stuprocentowe obłożenie we Włościborzu i jeszcze stać nas było na dokładanie. W tej chwili brakuje pensjonariuszy, a tym samym i pieniędzy. Musielibyśmy podnieść stawkę za pobyt w takich placówkach, ale kogo będzie stać na zapłacenie 6 tysięcy złotych za miesiąc?– zastanawia się starosta. W tej chwili  DPS Włościbórz z kołobrzeską filią  mają  aż 15 wolnych miejsc. Miesięczna stawka za pobyt w placówce  to  4955 zł. Koszty pobytu w 70 proc. pokrywa pensjonariusz, pozostałą kwotę rodzina, bądź ośrodek, który kieruje do takiej placówki. –Jeszcze kilka lat wcześniej na miejsce u nas czekało się w kolejce, była lista rezerwowa. A teraz? Teraz takie miejsce dostaje się bez problemu, natychmiast – mówi Małgorzata Rzepka-Klincewicz, dyrektorka DPS Włościbórz.

W tej chwili w kołobrzeskim DPS przebywa 16 mieszkańców i zatrudnionych jest 14 pracowników. Gdyby doszło do zamknięcia placówki,  pensjonariusze, jak zapewnia nas Małgorzata Rzepka-Klincewicz, znajdą miejsca w DPS we Włościborzu i w Gościnie. Co z pracownikami? –Część z nich otrzyma propozycję zmiany miejsca pracy na Włościbórz – mówi dyrektorka.

Anna Buchner-Wrońska

Komentarze