Coraz więcej kar za brak szczepień

W ubiegłym roku zachodniopomorscy urzędnicy nałożyli grzywny na 407 rodziców za to, że nie wykonują obowiązkowych szczepień swoim dzieciom. – Nieszczepienie swojego syna czy córki jest zagrożeniem nie tylko dla tego konkretnego dziecka, ale też dla wszystkich innych, z którym ma ono kontakt – podkreśla wojewoda zachodniopomorski Adam Rudawski.

Nowoczesna medycyna i ogromna wiedza na temat szczepień pokazują, że są one tak samo ważnym elementem zdrowego stylu życia, jak dieta, regularny sen, ruch, czy unikanie stresu. Niestety coraz więcej osób podważa tę tezę i postanawia nie szczepić swoich dzieci. Tacy rodzice są wzywani i upominani przez sanepid. Jeśli to nie przynosi efektu, sprawa na wniosek państwowego powiatowego inspektora sanitarnego, trafia do wojewody, a ten może na rodziców nałożyć karę grzywny.

Wysokość pierwszej grzywny na terenie naszego regionu wynosi 500 zł. W przypadku dalszego nieszczepienia dzieci kwota ta jest kolejno podwyższana do nawet kilku tysięcy złotych. Nie może przekroczyć jednak 50 tys. zł na jednego rodzica. W 2021 roku w naszym województwie nałożono 103 takie kary, rok później było ich już 196. Niestety w 2023 roku ich liczba wzrosła do 407. Suma grzywien za ubiegły rok wynosi ponad 215 tys. zł.

– Wolałbym, aby nikogo nie trzeba było w ten sposób karać, ale niestety coraz więcej rodziców lekceważy obowiązkowe szczepienia swoich dzieci – mówi Adam Rudawski, wojewoda zachodniopomorski. – Jest to dla mnie niezrozumiałe, bo przecież jako rodzice chcemy dla naszych dzieci jak najlepiej, troszczymy się o ich zdrowie i życie. Unikając szczepień narażamy na niebezpieczeństwo nie tylko naszą pociechę, ale też innych ludzi. To skrajnie nieodpowiedzialne.

– Szczepienia to najskuteczniejszy sposób leczenia – zapobiegania chorobom w dorobku medycyny – mówi dr n. med. Paweł Gonerko, pediatra, alergolog, konsultant wojewódzki ds. chorób płuc dzieci. – W sposób oczywisty pokazują to dane zachorowań i umieralności dzieci przed i po wprowadzeniu szczepień. W USA rocznie chorowało milion dzieci, a umierało ok. 10 000. Po wprowadzeniu szczepień liczba zachorowań spadła do ok. 20 000, a zgonów do 30. Wtedy nikt nie miał wątpliwości. Czemu teraz tak trudno docenić te efekty i wszędzie widzi się powikłania? Dziś dzieci w Polsce nie chorują na błonicę, polio, krztusiec czy odrę – szczepimy na choroby których nie widzimy, ale to nie znaczy, że ich nie ma. Pytanie czy na prawdę musimy zobaczyć ciężko chorujące, a czasem umierające dzieci, żeby ponownie uwierzyć w moc szczepień?

Komentarze