Czy w Kołobrzegu da się zatrzymać młodych ludzi?

W toku dyskusji na temat młodzieży i jej potrzeb, głos zabrał były kandydat Konfederacji do sejmu i zapytał, w tym również mnie, co władze samorządowe zrobiły, żeby zatrzymać młodych ludzi w Kołobrzegu. Nie chcę się wypowiadać za innych, ale jeżeli polityk obiecuje Państwu, że zatrzyma młodych ludzi w naszym mieście to albo nie wie o czym mówi, albo cynicznie kłamie.

Żyjemy w globalnej wiosce, świat popędził do przodu, zniknęły granice, poziom życia podniósł się, oczekiwania również. Komunikowanie weszło na poziom, którego nie wyobrażaliśmy sobie jeszcze 30 lat temu. A skoro informacja stała się dobrem najwyższego rzędu, to siłą rzeczy wzrosła ciekawość świata, szczególnie u ludzi młodych. Ta ciekawość świata plus media, które pasą nas bajkami o dobrobycie wszędzie tam, gdzie nas nie ma, powodują, że rośnie chęć do migracji. W pierwszej fazie za nauką. Duże ośrodki dysponują doskonałą bazą szkolnictwa wyższego, dlatego ciążenie w tych kierunkach będzie duże. A biorąc pod uwagę zdawalność matury w naszym mieście na wysokim poziomie, trzeba liczyć się z tym, że większość absolwentów szkół średnich będzie chciała się kształcić wyżej. I słusznie. Sęk w tym, że w Kołobrzegu ośrodka akademickiego nie ma i raczej nie należy się spodziewać. Były podejmowane próby tworzenia filii uczelni, ale skończyło się to tak, jak się skończyło. Fatalne doświadczenie mamy szczególnie z jedną uczelnią, która nawet zakupiła od miasta teren na budowę kampusu, z ogromną bonifikatą. A później sprzedała go deweloperowi, który dziś wisi u klamki urzędu, żeby zmienić mu funkcję w planie zagospodarowania.

Nie bez znaczenia jest również chłonność rynku pracy. Bezrobocie na terenie powiatu nie przekracza 5%. Oznacza to, że w zasadzie nie ma problemu z pracą. Rzecz jasna tylko w kilku obszarach. Trudno bowiem oczekiwać, że Kołobrzeg będzie miał bogatą ofertę dla utalentowanego mechatronika, czy inżyniera elektroautomatyka. Gdyby założyć klapki na oczy i widzieć tylko nasze miasto, to tak faktycznie by było. Ale tak nie jest. Poprzez zwiększone inwestycje w rozwój infrastruktury komunikacyjnej dynamicznie rozwija się cały pas wybrzeża. Widać to choćby po sąsiadującym Koszalinie, który nie jest ograniczony strefami uzdrowiskowymi, rozwija swoją strefę ekonomiczną, dostosowując plany przestrzenne do oczekiwać inwestorów. Jeżeli kolejny rząd zrealizuje swoje plany i dokończy S6 w kierunku Gdańska, a S11 w kierunku Poznania, to cały nasz subregion stanie się wyjątkowo atrakcyjnym miejscem do indywidualnego rozwoju, niekoniecznie w granicach administracyjnych Kołobrzegu. Dlatego tak bardzo podkreślam od kilku lat konieczność zwiększenia zjawiska symbiozy z okolicznymi gminami. Coś, co nie może zaistnieć w Kołobrzegu, może zaistnieć u sąsiadów i jest to w naszym interesie.

Zupełnie innym zagadnieniem jest stałe podnoszenie poziomu życia w naszym mieście. To oczywiście nie musi zahamować migracji, ale na pewno podniesie poziom identyfikacji młodego człowieka z małą ojczyzną. Zawsze uważałem, że każdy, szczególnie młody człowiek, który ciekawy świata wyjedzie z naszego miasta, ale w poczuciu więzi z Kołobrzegiem, będzie najlepszym ambasadorem naszych interesów na zewnątrz. A w przyszłości, z rodziną będzie przyczyniał się do rozwoju turystyki sentymentalnej. To zjawisko istnieje już dziś. Moi sąsiedzi ze Złotej, dziś pełnią wysokie stanowiska w warszawskich instytucjach i firmach, i co rusz odwiedzają Kołobrzeg, ze swoimi bliskimi.

c.d.n.

Jacek Woźniak

Klub Radnych „Koalicja Samorządowa”

Komentarze