Jacek Woźniak: Jeszcze o Żabsonie, Voo Voo i disco polo

Kto by się spodziewał, że mój poprzedni felieton, o organizowaniu czasu młodym ludziom, wywoła dyskusję, w której niektórym fakty i sugestie, pomieszały się z fikcją. Brylował w tym jeden medyk z kołobrzeskiej lecznicy, który każdego myślącego inaczej wyzywa od pisowców. Możemy się nie zgadzać, ja czyjś pogląd szanuję. Od platformersów czy lewaków wyzywał nie będę. Ale do rzeczy.

Nie pisałem, że w Kołobrzegu nic się nie dzieje. Napisałem, że, jeżeli ktoś chce, to znajdzie coś dla siebie. To ważne, bo wbrew temu, co się ogólnie rozpowiada, to jednak w naszym mieście jest sporo aktywności. Ja wiem, niektórzy chcieliby, żeby im atrakcje podsuwać pod nos. Tak się nie da, trzeba trochę się wysilić, odstawić smartfona i ruszyć cztery litery z domu. Owszem, są grupy, w tym szczególnie ludzie bardzo młodzi, którzy oczekują większej ilości imprez o charakterze masowym. Tym właśnie są koncerty. Medyk zarzuca mi, że przecież są koncerty: Zagrobelny, Anita Lipnicka, Wojtek Waglewski i Voo Voo… Sęk w tym, że dla młodzieży licealnej to dinozaury. Żeby wiedzieć, czego oni potrzebują, należy wyjąć nos z chmury i pochylić się nad potrzebami i oczekiwaniami młodych. Więc zamiast raczyć ich dinozaurami, trzeba im ściągnąć takie gwiazdy jak Żabson, Oki, Young Leosia, czy Bedoes. Na Paktofonikę, która ostatnio reaktywowała się dla kilku sentymentalnych koncertów sam bym poszedł. Ale żeby mieć zdiagnozowane potrzeby młodzieży, to animacją nie mogą zajmować się ludzie w moim wieku, którzy wciąż się czują młodzi, bo wiek ogranicza im postrzeganie młodzieżowej rzeczywistości. Wiem, przesunęła się granica wchodzenia w dorosłość na 30 rok życia, ale to nie usprawiedliwia zabetonowania się na własne potrzeby. Kiedyś na dyskotekach bawili się 20-latkowie, teraz 40-50-latkowie.

Pisałem, że kiedyś potrzeby młodych zaspokajał sektor prywatny. Latarnia, Kazamaty, River Pub. Dziś ten sektor jakby odpuścił. Dlatego ten ciężar musi wziąć na siebie samorząd. I bierze. Z różnym skutkiem, ale ważne, że ktoś próbuje. Prawdą jest, że błędy decydentów pogrzebały Rock Festival. Trzeba to odbudować, ale w przyszłej kadencji, bo ta kończy się na wiosnę. Jazz jest fajny, ale nie dla każdego. Brakuje jeszcze gali disco polo. Ktoś popuka się w głowę na samą myśl, a ja Wam gwarantuję, że zjadą się tłumy.

Jeden Żabson wiosny nie uczyni, ale ważne, że był, chociaż nie wszystkim podoba się jego twórczość, a w szczególności przedmiotowe traktowanie kobiet w niektórych tekstach. W ferie można ściągnąć kolejną młodzieżową gwiazdę. A dla młodzieży w moim wieku poproszę Sweet Noise.

Jacek Woźniak

Klub Radnych „Koalicja Samorządowa”

Fot. Karol Skiba

Komentarze