Jak wygląda służba na rowerze?

Ile kilometrów pokonują codziennie policjanci na rowerach i jakie są najczęstsze interwencje w sezonie letnim? Jak reagują ludzie na policjantach w krótkich spodenkach? Na takie pytania odpowiedzieli nam: młodszy aspirant Stanisław Malepszak i posterunkowy Zbigniew Trzciński z Komendy Powiatowej Policji w Kołobrzegu.

Gazeta Kołobrzeska: Zacznijmy może od kwestii umundurowania. Stoi przede mną dwóch funkcjonariuszy, których mundur różni się od pozostałych policjantów, których możemy zobaczyć w Kołobrzegu. A jak na Wasz widok reagują mieszkańcy i przede wszystkim turyści? Są zdziwieni, gdy widzą policjantów w krótkich spodenkach na rowerach?

Stanisław Malepszak: Tak, ludzie są zdziwieni w ogóle tym faktem, że policja przemieszcza się na rowerach. Jesteśmy też umundurowani troszeczkę inaczej. Mamy białe koszulki i krótkie spodenki. Moim zdaniem powoduje to jednak, że ten kontakt z policją jest bliższy i można nawet powiedzieć, że ocieplamy ten kontakt ze społeczeństwem. Zdarza się również tak, że ludzie proszą o to, żeby zrobić sobie z nimi zdjęcie i takie prośby pojawiają się zarówno od turystów z Polski, jak i gości zagranicznych. Wpływa to na inne postrzeganie i pozytywny odbiór funkcjonariuszy policji.

A nie jest tak, że podjeżdżacie panowie na interwencję, a ktoś obserwuje i zastanawia się, czy na pewno jesteście z policji?

Zbigniew Trzciński: Nie, takich sytuacji nie ma. Jeżeli zdarza się, że ludzie są zaskoczeni, to jest to raczej pozytywna reakcja.

SM: Tu warto zauważyć, że nawet jeżdżąc na rowerach jesteśmy wyposażeni we wszystkie środki przymusu bezpośredniego, jakie powinien posiadać policjant na służbie. Różnica jest tylko taka, że zamiast czapek, jeździmy w kaskach, żeby dawać też przykład, jak powinno się korzystać z turystyki rowerowej.

Jaki cel miało stworzenie takich patroli rowerowych?

SM: W sezonie letnim do Kołobrzegu przyjeżdżają kolejne tysiące turystów. Duża rzesza tych osób przemieszcza się pasem nadmorskim i na plażach. Te patrole są po to, by skuteczniej reagować na zakłócanie porządku, udzielać pomocy w pasie nadmorskim, czyli tam, gdzie radiowozem nie można dojechać. Przemieszczamy się po deptakach, po parkach nadmorskich, czyli w takich miejscach, w które inni funkcjonariusze radiowozem nie wjadą.

Czym się taka służba na rowerach różni od standardowej pracy poza sezonem?

SM: Poza sezonem pracujemy w ogniwie patrolowo-interwencyjnym, czyli jeździmy po mieście radiowozem i reagujemy. Te patrole rowerowe to z jednej strony dla nas duże wyróżnienie, a z drugiej jest to też praca troszeczkę trudniejsza, bo w tych miejscach, którymi się przemieszczamy tej pracy jest dużo i reagujemy na wszystkie formy zakłócania ładu, porządku, wykroczenia, a także trafiamy na zdarzenia noszące znamiona przestępstw.

A jeżeli chodzi o wysiłek fizyczny jest trudniej? Ile kilometrów wykręcają panowie na służbie?

ZT: To wszystko zależne jest od dokładniej liczby podejmowanych interwencji, ale w zależności od dnia daje to od 30 do 50 kilometrów. My przemieszczamy się po całym pasie nadmorskim od Podczela, aż po Dźwirzyno, stąd tych kilometrów w nogach codziennie trochę jest.

O rejonach Waszych działań już mówiliśmy, ale mnie interesuje także sama plaża. Dużo tych interwencji podejmujecie na samej plaży?

SM: Na plaży pojawiamy się zarówno podczas interwencji własnych, czy zleconych przez dyżurnego. Jeżeli nie mamy takiej możliwości, by pozostawić rowery w bezpiecznym miejscu, to po prostu zabieramy je ze sobą na plażę. Tej pracy jest tam dużo, a to bierze się z tego, o czym mówiłem na wstępie, że patrol rowerowy dotrze w to miejsce sprawniej, niż koledzy poruszający się tradycyjnym radiowozem.

Do rozmowy przyłącza się sierż. szt. Karolina Seemann, rzecznik kołobrzeskiej komendy policji.

KS: Warto tu zaznaczyć, że koledzy na rowerach nie używają sygnałów świetlnych. Nie są więc uprzywilejowani na drogach, a mimo wszystko muszą szybko dotrzeć na miejsce interwencji. Warto więc podkreślić, że jest to niezwykle ważne, że udaje im się to robić skutecznie i bezpiecznie.

A jakie są najczęstsze z tych plażowych interwencji. Ludzie wypoczywają na plaży, gdzieś tam może pojawić się alkohol. Ma to przełożenie na Wasze interwencje?

SM: Samo spożywanie alkoholu już jest przedmiotem naszych interwencji, a przy tym w konsekwencji także zakłócanie porządku. Mamy też interwencje związane z poszukiwaniem zaginionych dzieci właśnie w pasie nadmorskim, na samej plaży czy w nadmorskich parkach. Właśnie dlatego rozdajemy takie opaski, na których rodzice zapisują numer telefonu i zakładają je dzieciom na rękach. Pozwala to dużo szybciej rozwiązać problem i zaoszczędzić stresu, a choćby w ubiegłym roku takich interwencji z zagubieniem dzieci mieliśmy aż czterdzieści. Dużo jest także innych interwencji nietypowych, w których staramy się pomóc ludziom. Często na urlopach turyści są roztargnieni, ktoś coś zgubi, pozostawi w nieznanym miejscu.

Na koniec zapytam o same rowery. Zdarzyło się, że problemy techniczne sprawiły, że nie dotarli panowie na miejsce interwencji?

SM: Ja jeżdżę w patrolach rowerowych od 2016 roku i nie mieliśmy dotychczas poważnej awarii.

Dziękuję za rozmowę,

Przemysław Polanin

Komentarze