Muszą awansować do ósemki

Rozmowa z prezesem MKP Kotwica Kołobrzeg Adamem Dzikiem.
Gazeta Kołobrzeska: 26 punktów i 10. miejsce – nie tak to miało wyglądać, prawda?
Adam Dzik: Tak, nie wyszło nam to, co mieliśmy zaplanowane. Jest duże rozczarowanie. Zgadza się z tym też sztab szkoleniowy, który podał się do dymisji…
Żeby tu sprawę uściślić: bo celem była walka o awans, tak?
Tak – i do tego zespół przygotowywał się praktycznie od maja. I już wtedy zaznaczałem, że nie będziemy przyjmować tłumaczeń, że to koronawirus, że trudne było okno transferowe itd. Bo wszystkie kluby borykały się z tym samym.
Awans to jednak założenie bardzo ryzykowne, gdy wymienia się 2/3 składu. Miała sens aż taka rewolucja kadrowa latem?
To była decyzja sztabu szkoleniowego, że wymieniamy większość zespołu. Tak, my to popieraliśmy, bo przy okazji była okazja do tego, by uporządkować budżet zespołu…
Czyli wynagrodzenia zawodników sprowadzić na ziemię, a więc do realiów tej – de facto czwartej – ligi, tak?
No może nie aż tak, bo na tym czwartym poziomie ligowym w wielu klubach zawodnicy dostają po 1,5-2 tysiące złotych i nie tylko grają, ale też pracują. Ale u nas ma to być tylko piłka nożna, bo przecież nadal myślimy o szczeblu centralnym.
Rozumiem, że chodziło o likwidację kominów płacowych, więc generalnie obcięcie budżetu. A to znaczy, że za mniejsze pieniądze wymagał pan czegoś więcej od drużyny tak mocno przebudowanej? Bo przecież zespół w poprzednim składzie i z budżetem większym celu nie zdołał osiągnąć.
To nie jest tak, że chcieliśmy czegoś więcej za mniejsze pieniądze. Po prostu trzeba było dążyć do tego, by mieć zawodników tak samo dobrze grających za np. godziwe przecież na tym poziomie ligowym 4 tysiące, a nie za 8 czy 10 tysięcy. I chodziło o to, żeby drużyna i zawodnicy indywidualnie swoją wartość w tej lidze poznali po tym, jak skutecznie potrafi ą tu grać. W mojej firmie pracownik może zarobić 5 tysięcy, ale wie, że musi pracować po 10-12 godzin dziennie, a niekiedy w weekendy. Ale zarobić może.
Czyli przyznaje pan, że płaciliśmy w klubie zdecydowanie za dużo za nieefektywną robotę?
Przejąłem funkcję prezesa w lipcu 2018 roku, czyli nieco ponad dwa lata temu i wtedy te sprawy finansowe funkcjonowały na takim poziomie. Zawodnicy tu przychodzący chcieli dostawać to, co ci będący tu wcześniej. I właściwie dostawali, ale nadal nie było efektu. Trzeba więc było to zacząć prostować. No i na ten sezon, dzięki prywatnemu sponsorowi, który zadeklarował na premie 250 tysięcy złotych, założenie było takie, że zawodnicy mają niższe wynagrodzenia stałe, ale za to mogą otrzymywać premie za wygrane mecze. To 10 tysięcy do podziału za zwycięstwo, ale rozliczane miesięcznie i wypłacane tylko wtedy,
gdy drużyna zajmować będzie na koniec miesiąca miejsce nie niższe niż trzecie. No i z tej puli zespół nie podniósł z boiska ani złotówki.
Na ile skład był trenerów, a na ile zarządu czy może menedżerów współpracujących z klubem?
Współpracowało z nami czterech menedżerów, w tym pan Grajewski, który też podesłał nam kilku zawodników. Nie było presji, żeby ktoś musiał grać bez względu na to, czy podobał się trenerowi, czy nie. Był jeden problem, z Hubertem Kolano, bo menedżer zawodnika i dyrektor klubu z Niecieczy, skąd wypożyczyliśmy tego piłkarza, chcieli, by wpłynął na trenerów, aby ci dali mu szansę gry. Nasi szkoleniowcy uważali, że on jeszcze prezentuje grę juniorską, ale w końcu dali mu szansę i okazało się, że słusznie, bo Kolano nie zawodził w meczach ligowych.
Trenerzy złożyli rezygnację z powodu niezadowalających wyników, ale na ile była to ich własna decyzja, a na ile – nazwijmy to – oczekiwana przez pana i zarząd klubu?
Zacznę od tego, że poza tymi kwestiami sportowymi Petr Nemec bardzo przeżywał okres rozłąki z rodziną w tym tak trudnym okresie pandemicznym. Ja to rozumiem, tym bardziej że mnie samego dopadł COVID-19. Poza tym miał własny problem zdrowotny innego rodzaju i mówił mi, że do takiej rozmowy o rozstaniu pewnie doszłoby nawet wtedy, gdyby było o te 10 punktów więcej. Bo właśnie zdobycie 36 punktów założyli trenerzy na te 17 meczów jesiennych. Nie ma tyle, więc do takiej rozmowy musiało dojść niejako samoistnie. Tak, byliśmy też za rozwiązaniem umowy z trenerem Nemcem, bo nie chcieliśmy, aby zespół pozostawał jakby w tym samym punkcie, co mogłoby skończyć się brakiem awansu do czołowej ósemki. Trenerzy mieli oczywiście kontrakty zgodne z wytycznymi PZPN-u, więc potrzebne było porozumienie stron. W tym względzie były między nami jakieś różnice zdań, ale ostatecznie doszliśmy do porozumienia. Obaj zachowali się bardzo honorowo i za to im bardzo podziękowałem.
Z trenerem Nemcem sprawa jest jasna, ale czy muszą odchodzić też asystenci?
Dominik Mikołajczak nie odchodzi, bo jest trenerem grup dziecięcych, a nowy szkoleniowiec zdecyduje, czy widzi go w sztabie jako trenera bramkarzy. Dla Piotra Kieruzela też będziemy mieli pewną propozycję dalszej pracy w klubie, ale na razie do takiej rozmowy jeszcze nie doszło.
Ma więc zadziałać efekt „nowej miotły”, a celem podstawowym dla nowego trenera będzie awans do czołowej ósemki, tak? Kiedy poznamy nazwisko nowego szkoleniowca i jaki ma to być trener – czy ponownie mający duży bagaż doświadczeń jak Petr Nemec, czy może przedstawiciel młodszej fali szkoleniowców, jak na przykład bardzo dobrze wspominany w Kołobrzegu Piotr Tworek?
Na pewno nowego trenera poznamy jeszcze w grudniu, by na początku stycznia móc zacząć przygotowania do rundy wiosennej. Tak, zespół musi awansować do ósemki, a nie będzie to łatwe, bo choć do kilku drużyn dotąd plasujących się Tam, obecnie mamy małą stratę, to z kolei też nieznaczną przewagę mamy nad kilkoma zespołami klasyfikowanymi teraz niżej. Raczej chcielibyśmy trenera młodszego, który potrafi łby łatwiej docierać do zawodników i nie byłoby na tej linii dużej różnicy pokoleniowej. Bo i atmosfera w szatni powinna być inna, niż była w ostatnich kilku miesiącach. A nie do końca chodzi tu o miotłę, bo to nieprawda, że jakoby znów miało odejść z klubu kilkunastu zawodników.
To może jakieś konkrety na ten temat?
Odchodzi pięciu zawodników, którzy mieli jesienią tylko epizody gry. To bramkarz Piotrowski oraz Jurków, Mikołajczak, Wowczenko i Wawrzyniak. Wszyscy już są w pełni rozliczeni z klubem. W ich miejsce
trzeba będzie kogoś pozyskać. Wiemy, że potrzebni są dwaj egzekutorzy – dziewiątka i dziesiątka. Już prowadzimy rozmowy z trzema zawodnikami mającymi po kilkanaście goli zdobytych jesienią w różnych grupach III ligi. Wiemy też, że potrzebni są zawodnicy na boki. Wybranych przez nas kandydatów przedstawimy nowemu trenerowi, a mamy nadzieję, że on sam też przywiezie tu własne propozycje kadrowe. Drużyna
na pewno musi liczyć minimum 19-20 zawodników do gry, bo założywszy awans do ósemki, czeka nas wiosną 18 meczów ligowych i do tego dochodzi Puchar Polski.
Załóżmy, że awans do ósemki będzie. Co dalej?
Zobaczymy, jak będzie się rozwijać sytuacja w czołowej ósemce. To sporo, bo aż 14 kolejek, ale realnie patrząc, to szansa na zredukowanie straty do najwyżej klasyfikowanych drużyn jest praktycznie zerowa.
Ósemka po pierwsze da nam gwarancję pozostania w lidze i pozwoli na testowanie zawodników i różnych rozwiązań w konfrontacjach z najlepszymi drużynami tej ligi, a po drugie pozwoli w boju budować zespół już
pod kątem nowego sezonu.
Rozmawiał Sławomir Jasicki
Fot. Karol Skiba /Grape/

Komentarze