„Na pewno nie przepłacamy”

Rozmowa z Adamem Dzikiem – prezesem Miejskiego Klubu Piłkarskiego Kotwica Kołobrzeg, którego pierwszy zespół seniorów prowadzi w tabeli II ligi po jesiennej części sezonu mając 3 punkty przewagi na wiceliderem z Kalisza (dwa czołowe miejsca dają awans bezpośredni do I ligi), 4 punkty więcej od zajmującej 3. miejsce Polonii Warszawa i aż 9 punktów przewagi nad 7. zespołem (lokaty 3-6 to strefa barażowa o wejście do I ligi).

Gazeta Kołobrzeska: Zacznijmy jeszcze od ubiegłego sezonu. Proszę wytłumaczyć nam dlaczego trener, który wywalczył awans i zaraz po zakończeniu sezonu już dzielił się z nami planami na przygotowania do następnych rozgrywek, nagle stracił pana zaufanie i został zmieniony. Chodzi oczywiście o Dietmara Brehmera?

Sprawa była prosta. Cały sztab trenerski miał podpisane kontrakty do końca czerwca 2022 roku. W przypadku awansu opcja przedłużenia wchodziła automatycznie przy akceptacji obu stron – zarządu i trenerów. Takie sprawy omawia się zazwyczaj do końca marca, żeby mieć czas na podjęcie stosownych działań zarówno przez klub, jak i szkoleniowców. Sztab nie podejmował jednak rozmów, a po serii meczów z Grudziądzem (0:2), Janikowem (1:3) i Przodkowem (1:1), w których straciliśmy 8 punktów (16-27 kwietnia – red.), to praktycznie nie mówiono już o tym w ogóle. Nawet przed ostatnim meczem, gdy zespół wyjeżdżał do Gniewina, ze strony sztabu nie było deklaracji typu: prezesie, jedziemy, zawalczymy, a jak będzie dobrze, to rozmawiamy. A potem pojawiły się za duże naszym zdaniem roszczenia finansowe i to nie tylko ze strony trenerskiej, ale też zawodników, więc akceptacji z naszej strony być nie mogło.

 Jak doszło do wyboru trenera Marcina Płuski. On wcześniej aplikował może do Kotwicy?

Nie aplikował. Moją uwagę zwrócił tym, gdy jako prowadzący w tamtym sezonie walczącą z nami o awans Olimpię Grudziądz tak nas rozpracował, że Olimpia wygrała tu 2:0. Gdy już wyjaśniła się u nas sytuacja z trenerami, w pewnym momencie pomyślałem o nim jako ewentualnym kandydacie na pracę w Kotwicy, tak trochę spontanicznie zadzwoniłem do niego, a on szybko podjął decyzję i spotkaliśmy się tu. I on tu już został. Trener Płuska wcześniej był asystentem trenera Marka Papszuna w Rakowie Częstochowa, a jak wiemy Raków teraz jest zdecydowanym liderem  ekstraklasy, więc ma warsztat na pewno dobry – co zresztą udowodnił w rundzie jesiennej.

Pan już na początku swojej prezesury w Kotwicy mówił, że interesuje pana gra zespołu przynajmniej w I lidze – a o Ekstraklasie mówił: czemu nie! Czy jednak fakt, że drużyna beniaminka ligi po części jesiennej sezonu jest pierwsza w tabeli II ligi – trochę nie przerósł nawet pana oczekiwań?

Tak oczami wyobraźni widziałem nas na pierwszym miejscu, ale bardziej realistycznie, to myśleliśmy i rozmawialiśmy w klubie  głównie o tym, że nawet szóste miejsce daje szansę na awans. Marzyła nam się więc szóstka, a jest jeszcze wyżej. Jestem pod wrażeniem tego, co dokonali trenerzy wraz z zespołem.

Co – pana zdaniem – jest więc podstawową, główną składową tego sukcesu?

Sztab, zawodnicy i my działacze, też nowy dyrektor klubu Łukasz Bednarek – teraz wszyscy mówimy, że jesteśmy jedną wielką rodziną. W związku z tym na przykład zaczął lepiej funkcjonować nasz Klub Biznesu. Oczywiście bardzo ważne jest też to, co dzieje się w szatni, a tam olbrzymią pozytywnie rolę odgrywa kapitan zespołu Josip Šoljić. To niesamowita osobowość. On świetnie potrafi utrzymać odpowiednią atmosferę w zespole.

 Trener Brehmer zajął pierwsze miejsce w III lidze i… stracił pracę. Ale rozumiem, że Marcin Płuska bać się nie musi?

Absolutnie, nie ma takiej możliwości. Mamy podpisany kontrakt na dwa lata z opcją przedłużenia. Jest teraz zupełnie inna atmosfera, a współpraca z całym sztabem szkoleniowym jest na zupełnie innym poziomie. Dodam tu jeszcze, że poza trenerem Płuską jest tu też jego asystent, trener Grzegorz Białek, który wykonuje niesamowitą robotę. To wielki pracuś i do tego cieszący się ogromnym szacunkiem wśród zawodników. Ja mu wróżę świetlaną przyszłość w zawodzie trenera. Wszystkim im mówię, że jeśli naprawdę chcecie być z nami, to macie to zagwarantowane. A my nie będziemy odpuszczać i nadal dążyć będziemy do pierwszej ligi i dalej.

To temat na osobną rozmowę, a my wróćmy do bieżącego sezonu. Zapewne dokonaliście podsumowania jesieni. Jaka jest diagnoza tego małego kryzysu, jaki drużyna  miała w końcowej fazie, gdy w pięciu ostatnich meczach zdobyła tylko 2 punkty?

Do tego w tych pięciu meczach były tylko dwie strzelone bramki. To już pokazuje nam kierunek, w jakim trzeba będzie wzmocnić zespół. Tym bardziej, że sporo bramek u nas – i to często tych kluczowych – zdobywali dla nas obrońcy. Bilans bramkowy mamy dobry, bo chyba drugi w lidze (29-16 – red.), ale zdobytych bramek za dużo nie jest. Dlatego tym kierujemy się zapraszając teraz zawodników na testy.

Dotąd za pana prezesury co rundę drużyna przechodziła wielką rewolucję kadrową. Czy teraz też można spodziewać się wymiany kilkunastu zawodników?

Zmiany są zazwyczaj potrzebne, a tym bardziej, gdy ma się ambitniejsze plany. Grupie kilku zawodników (Kulejewski, Maćkowski, Cempa, Graczyk. Kaźmierczak – red.) zaproponowaliśmy, by poszukali sobie takich klubów, w których będą więcej grać niż tu. W tym gronie jest też Sadzawicki, któremu teraz kończy się kontrakt. Dla kilku  innych zawodników (Chromiński, Kaczmarek, Cabrera, Bojas – red.) grudzień i styczeń będzie okresem, w którym otrzymają szansę udowodnienia, że są temu zespołowi jednak potrzebni. Takim egzaminem będą styczniowe sparingi. Mamy za sobą 19, a przed sobą tylko 15 meczów ligowych i wraz z trenerem Płuską jesteśmy zgodni, że nie ma sensu mieć armii zawodników czekających gdzieś z boku na swoją szansę. Gdy takie oczekiwanie się przedłuża, to ma negatywny wpływ na psychikę zawodników. A nie bez znaczenia są przecież też koszty utrzymywania licznej kadry.

No właśnie, co z budżetem klubu na rok 2023?

Nie było łatwo choćby z powodu inflacji, ale okazało się, że trafnie oszacowaliśmy, iż na spokojne funkcjonowanie na tym poziomie ligowym trzeba mieć ok. 5 milionów złotych na sezon. Temat jest szeroki, ale powiem może teraz tyle, że rozmawiamy z kilkoma potencjalnymi sponsorami, w tym m.in. z dwiema firmami bukmacherskimi, z jedną ze spółek Skarbu Państwa. Niedawno naszym nowym partnerem został Hotel Havet z Dźwirzyna i dzięki temu mamy nadzieję rozszerzyć nasze kontakty w tej branży. Nie ma zagrożenia, żeby klub wycofać z rozgrywek, czy żeby zawodnicy przestali grać, bo zabraknie pieniędzy, tylko nieraz nachodzą nas momenty zwątpienia co do tego, że tu nie wszyscy są zainteresowani. Ale nie poddajemy się. Żeby zamknąć ten rok dopieszczając wszystko i wszystkich, potrzeba nam ok. 500 tysięcy. Mamy pewne deklaracje i z miasta, i z powiatu, że ten temat zostanie tam poruszony, jest również wyraz dobrej woli odnośnie pomocy ze strony posła Czesława Hoca.

Rozmawiając z kibicami często słyszę pytania o zarobkach piłkarzy w obecnej Kotwicy. Ja oficjalnie nie wiem nic na ten temat, więc pytanie kieruję do Pana. Czy na przykład są zawodnicy otrzymujący 5-cyfrowe kwoty?

Jest kilku, ale gwarantuję, że są to ludzie, którym za to co robią na boisku – i też w szatni – byłbym w stanie nawet dołożyć. I na pewno nie dałoby się tych ludzi pozyskać przez nas za kwoty czterocyfrowe. Bo takie są realia. Jeden błąd personalny popełniliśmy, a jest to kontrakt z Modelskim. Okazało się, że przybył do nas z utajnioną kontuzją. Ostatecznie udało się wynegocjować skrócenie kontraktu, ale jeszcze do końca grudnia musimy mu płacić.

Uważa pan, że nie macie drużyny przepłaconej?

Zawsze chciałoby się, żeby ktoś więcej dawał a jak najmniej brał, ale na to co osiągnęliśmy w tej chwili, to na pewno nie przepłacamy. Budżety klubów, które wchodziły niedawno do pierwszej ligi, jak na przykład Stal Rzeszów, wynosiły ok. 8-10 milionów.

Zakończymy rozmowę zarysem planów na przerwę zimową.

W poniedziałek 28 listopada mamy pierwsze spotkanie ze sztabem szkoleniowym (Rozmowa odbyła się 21 listopada – red.), nazajutrz przyjeżdża cały zespół i zaczyna pracować, a od 5 grudnia zjawiać się tu mają zawodnicy na testy. Na 16 grudnia zaplanowaliśmy spotkanie wigilijne. Po przerwie świąteczno-noworocznej spotykamy się 3 stycznia, 4 stycznia są badania i ruszamy z dalszą częścią przygotowań. Wśród sparingów są mecze z Chojniczanką, Świtem Skolwin, Błękitnymi Stargard i Pogonią II Szczecin. Od 1 do 13 lutego zaplanowany jest obóz. Na razie wybieramy spośród trzech propozycji pobytowych. Podczas obozu mają być 3 sparingi, a jest też domawiany sparing z pierwszą drużyną szczecińskiej Pogoni. Pierwszy mecz ligowy rozegramy w ostatni weekend lutego – na wyjeździe ze Zniczem Pruszków.

Rozmawiał Sławomir Jasicki

 

Komentarze