Nie tylko dzieci, ale również dorosłych rozczula widok popiskującej puszystej kuleczki. Mowa o pisklętach kurcząt, które najczęściej widujemy już tylko w bajkach, albo podczas wypoczynku w agroturystycznych gospodarstwach.
My mamy to szczęście, że kilkaset popiskujących kurek i kogutów zobaczyliśmy i usłyszeliśmy na żywo. Gdzie? Zupełnie blisko, bo w Zakładzie Wylęgu Drobiu, przy ul. Trzebiatowskiej w Kołobrzegu. Zakład przy ul. Trzebiatowskiej od 1970 roku był w rękach państwa. W 2000 roku przedsiębiorstwo przejęli małżonkowie: Piotr i Danuta Rosołowscy. Małżeństwo pracowało w nim jeszcze przed tym, jak trafił w ich ręce. – To było całe życie moich rodziców. Tata jeszcze w ubiegłym roku, w wieku 93 lat przychodził do zakładu i wypełniał karty lęgowe. Do końca swoich dni był sprawny i każdego dnia pytał mnie, co słychać w firmie. Więc nie ma w tym nic dziwnego, że i ja załapałam od nich tego bakcyla. Bo nawet wtedy, kiedy na pięć lat wyjechałam do Szczecina to tak tęskniłam za wylęgarnią, za popiskiwaniem kurcząt, pracą maszyn, że wróciłam do moich kurczaków – uśmiecha się Anna Bergus, właścicielka zakładu.
Więcej o zakładzie piszemy najbliższym wydaniu Gazety Kołobrzeskiej już w piątek, 7 kwietnia. Zachęcamy do lektury i jednocześnie gorąco zapraszamy do obejrzenia filmiku i galerii zdjęć z naszych odwiedzin przy ulicy Trzebiatowskiej.
ZOBACZ WIDEO