Nasza ziemia skrywa ślady historii

Jesteśmy miastem z bogatą historią. Na przestrzenie dziejów substancja miejska rozwijała się, a z postępem technicznym ulegała przeobrażeniu. Z racji historii, dużo się tutaj działo.

Kołobrzeską twierdzę wielokrotnie oblegano, rozwijał się handel i produkcja, kolejne przebudowy zakrywały ślady historii. Dziś już nikogo nie trzeba przekonywać, że gdziekolwiek w mieście wbije się łopatę, tam można znaleźć ślady historii. Najczęściej jest to – jak mawia mój kolega – historyczny złom. Czasami jednak trafiają się prawdziwe perełki. Każda z nich musi być zbadana, skatalogowana i opisana.

Kołobrzeg to permanentny plac budowy i odwieczny problem, czy – dla inwestorów nie daj Boże – coś z ziemi się nie wykopie. To nie do końca jest tak, że wszędzie należy zapewnić nadzór konserwatorski, ale są miejsca, gdzie jest to niezbędne, np. historyczne centrum miasta. Miejsca te są oznaczone w dokumentach planistycznych. Są też takie miejsca, które nadzorem objęte nie są, choć logika podpowiada, że coś tam w ziemi musi siedzieć. Takim właśnie miejscem jest obszar przy ul. Kamiennej, na którym budowany jest parking wielopoziomowy. Historycznie była tam zabudowa obronna, a zupełnie obok, tam gdzie jest weterynarz, w piwnicach widać przepiękne, zabytkowe łuki.

Nie widziałem i nie słyszałem, żeby terenem inwestycji interesowały się służby archeologiczne, zapewne nie musiały. Za to amatorzy z wykrywaczami przeczesują zwały ziemi, wywiezionej na Bezpraw, przy byłej fabryce domów. Czy tak można? Chyba nie, ale nie to jest największym problemem. Kilka lat temu, grupa pasjonatów związanych z Muzeum Oręża Polskiego zabiegała o to, żeby tereny inwestycji miejskich mogły przeczesywać, choćby z grubsza, wyspecjalizowane grupy poszukiwawcze. A nóż coś ciekawego znajdą. Ich apele trafiły na mur. Wiadomo, coś znajdą – wejdzie archeolog i wstrzyma roboty. Stąd tak duży opór, skoro przepis nie przymusza. Ale co w przypadku, gdy inwestycja wymaga wymiany gruntu lub jego wybranie i wywiezienie? Czy nie można byłoby dogadać się i taką ziemię przebadać? Pod okiem muzealników rzecz jasna. Uważam, że można, a nawet trzeba. Wygospodarować w budżecie miasta środki na tego typu badania i dogadać się ze specjalistami. W interesie miasta i jego historii.

Jacek Woźniak

Klub Radnych „Radni Niezależni”

Komentarze