Nie żyje 21-letni mężczyzna, który spadł z balkonu położonego na trzecim piętrze jednego z kołobrzeskich sanatoriów. W szpitalu wciąż o życie walczy jego 23-letnia partnerka.
Do tego tragicznego zdarzenia doszło jeszcze we wtorek. Jak informuje prokuratura, para pojawiła się w Kołobrzegu 30 października. Mężczyzna to obywatel Czech, a jego towarzyszka pochodzi ze Słowacji. Oboje zajęli zarezerwowany pokój, w poniedziałek opuszczali obiekt, a w godzinach wieczornych wrócili we dwoje do sanatorium. Wewnątrz było cicho spokojnie i nic nie wskazywało, że może dojść do tragedii. Następnego dnia w godzinach porannych jeden z pracowników sanatorium przechodząc obok budynku zauważył, że para leży na chodniku przed budynkiem.
21-latek z powodu poniesionych licznych obrażeń zmarł wczoraj wieczorem w kołobrzeskim szpitalu. 23-latka przeszła szereg skomplikowanych operacji. Żyje, ale jej stan nadal jest krytyczny. Prokuratura wyjaśnia okoliczności zdarzenia. – W pokoju nie wykryto śladów walki i wykluczamy sytuację, w której ktoś mógłby wypchnąć tych młodych ludzi z balkonu. Wykluczamy także, że wzajemnie mogli wdać się w awanturę, na skutek której mogli wypaść poza barierkę. Nie ma na to żadnych śladów. Jednocześnie nie znaleziono listu pożegnalnego, więc nie ma przesłanek do stawiania tezy, że było to samobójstwo. Zakładamy różne wersje, ale przede wszystkim mówiące o nieszczęśliwym wypadku – tłumaczy Ryszard Gąsiorowski z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie. Na miejsce mają zostać sprowadzeni rodzice pokrzywdzonych. Zabezpieczono również urządzenia, które pozostawiła para w pokoju. Sam personel obiektu w czasie przesłuchań miał wskazywać, że młodzi ludzie nie wzbudzali żadnych podejrzeń czy negatywnych skojarzeń. Więcej prokuratura może ustalić po rozmowach z rodzicami. Wyjaśnić całe tajemnicze zdarzenie mogłaby także 23-latka, ale jej stan nie pozwala na przesłuchanie. Kobieta nadal walczy o życie.