Noworoczne postanowienie

Szybkie zadanie – masz 3 sekundy. Pomyśl o 3 osobach, które kochasz najbardziej na świecie. Już? Świetnie! Wrócimy do tego później.

Czasami są dni, kiedy wszystko we mnie krzyczy: „Jesteś za mało efektywna, za mało zorganizowana, za mało… po prostu dobra”. Ale wtedy, zatrzymuję się na chwilę i odgarniając myśli docieram do iskierki miłości do siebie… Kochanie siebie to takie słodko-gorzkie uczucie, prawda? Z jednej strony, jesteśmy bombardowani obrazami perfekcyjnych ciał, perfekcyjnych życiowych ścieżek, idealnych domów z katalogów, a z drugiej – każdy z nas ma swoje bitwy, swoje blizny, swoje unikalne historie, które sprawiają, że jesteśmy wyjątkowi. I w tym całym zamieszaniu, uczymy się, że akceptacja siebie to najpiękniejsze co możemy zrobić właśnie dla siebie. Czasami łapię się na tym, jak surowo oceniam każdy swój ruch, każde słowo. Jakby w mojej głowie mieszkał mały krytyk, który nie przepuszcza żadnej okazji, by przypomnieć mi o moich niedoskonałościach. Ale wiecie co? Zaczynam rozumieć, że ten wewnętrzny głos też potrzebuje miłości. Potrzebuje, bym się do niego uśmiechnęła i powiedziała: „Wiem, że chcesz dla mnie dobrze, ale daj mi trochę przestrzeni. Daj mi oddychać.”

Przez lata wpajano mi, że kochanie siebie to egoizm, że to jakaś forma narcyzmu. Z czasem zrozumiałam, że nie chodzi o to, by stać się centrum wszechświata. To raczej zbudowanie fundamentu, na którym stoi wszystko inne. Kochanie siebie to jak delikatny taniec. To umiejętność śmiechu z własnych nieudolności, płaczu z powodu porażek, a potem podnoszenia się i mówienia: „To jeszcze nie koniec”. To ciągła nauka, że jestem wystarczająca, nawet jeśli nie spełniam wszystkich oczekiwań świata. I w końcu zauważyłam, że kiedy zaczynam od szacunku do siebie, moje relacje z innymi stają się głębsze i prawdziwsze. Kiedy przestaję być swoim największym krytykiem, otwieram się na to, by być kimś lepszym dla ludzi wokół mnie. To trochę jak w samolocie, kiedy mówią ci, by najpierw założyć maskę tlenową sobie, a potem pomóc innym.

Kochanie siebie to też odpowiedzialność. To decyzja, by zadbać o własne zdrowie, zarówno psychiczne, jak i fizyczne, bo nikt inny nie zrobi tego za mnie. To przekonanie, że zasługuję na odpoczynek, na odrobinę luksusu od czasu do czasu, na granice, które chronią mój czas i energię.

Więc dlaczego warto kochać siebie? Bo to pierwszy krok do lepszego życia, lepszych związków i większego szczęścia. To nie jest egoizm; to najgłębsza forma troski o siebie, która ma potężny wpływ na wszystko inne. I choć droga do samowiedzy na ten temat jest wyboista i pełna zakrętów, to każdy krok na tej drodze jest wart zachodu. Bo na końcu dnia, kiedy gasną światłą i zostajesz tylko Ty ze swoimi myślami, to uczucie własnej wartości może być najlepszym przyjacielem, którego kiedykolwiek miałeś.

Na początku było zadanie, by pomyśleć o 3 osobach, które kochasz najbardziej na świecie – prawda, że nie pomyślałeś o siebie ? Zatem masz zadanie – pokochaj siebie!

Małgorzata Grotto

Klub Radnych „Kołobrzescy Razem”

Komentarze