Problemy służby zdrowia i sposoby na ich rozwiązanie, program „Aktywna mama”, czy finansowanie in vitro z budżetu państwa – Marek Hok, kandydat do sejmu z listy Koalicji Obywatelskiej.
Gazeta Kołobrzeska: W programie Koalicji Obywatelskiej nie brakuje postulatów dotyczących skrócenia kolejek do lekarzy specjalistów. Właśnie ten czas oczekiwania na wizyty uważa Pan za największy problem systemu ochrony zdrowia?
Marek Hok: Problem dostępności do ochrony zdrowia występuje nie od roku, ale od kilku lat. Chodzi o dostęp do leczenia szpitalnego, ale głównie o dostęp do lekarzy specjalistów. To jest największa bolączka polskiego systemu ochrony zdrowia, bo obecnie w kolejce do lekarzy specjalistów oczekuje około sześć milionów Polaków. Jest około 500 tysięcy Polaków ze skierowaniem do szpitala, którzy nie mogą się leczyć, ponieważ są limity, które ograniczają możliwość leczenia w szpitalu. System finansowania ochrony zdrowia pozostawia wiele do życzenia. Tych środków wciąż brakuje i każde dziesięć-dwadzieścia miliardów, które lekką ręką rząd wydaje na inne sprawy, mogłyby trafić na służbę zdrowia. Pamiętajmy, że w „zamrażarce” cały czas są środki z KPO, które mogą być przeznaczone między innymi na Podstawową Opiekę Zdrowotną, na doinwestowanie oddziałów geriatrycznych czy oddziałów długoterminowych.
Wśród naszych propozycji jest właśnie skrócenie kolejek. Chcemy to zrobić likwidując limity na leczenie szpitalne. To odblokuje dostępność do leczenia. W przypadku braku dostępności do specjalisty możemy zaproponować takie rozwiązanie, że pacjent w przypadku, gdy w okresie miesiąca nie dostanie się na wizytę, przyjmie go lekarz niepublicznego zakładu zdrowia, a fundusz zwróci temu podmiotowi koszty tej wizyty, a tym samym nie poniesie ich pacjent. Istotne jest też to, by pacjent miał dostęp do ułatwionego systemu rejestracji. Chcemy wprowadzić rejestrację poprzez maile czy sms-y. Chodzi o to, by pacjenci nie zapisywali się do kilku specjalistów, a mieli łatwy dostęp, dzięki czemu nie będą blokować kolejek w kilku miejscach.
Chciałbym zwrócić uwagę jednak na inny problem – obecnie nie ma kadry medycznej. Mamy mało lekarzy, pielęgniarek, ratowników medycznych. Średnia wieku lekarza specjalisty to grubo ponad 60 lat, a w przypadku pielęgniarek dochodzi do tej granicy. Kształcenie tej kadry trwa, więc już teraz musimy działać, by ten efekt był zauważalny za 10 lat.
W kwestiach medycznych, ale także społecznych nie da się pominąć tematu in vitro. Wasza partia w tej sprawie ma jasne stanowisko.
MH: Jest to metoda, która już od roku 1978 funkcjonuje na świecie. Z zapłodnienia pozaustrojowego urodziło się na świecie urodziło się na świecie już ponad sto milionów dzieci. W Polsce ta meto da weszła w 1987 roku i od tego czasu urodziło się ponad sto tysięcy. W latach 2011-2015, gdy wprowadzaliśmy ustawę o finansowaniu in vitro z budżetu państwa polskie pary dochowały się ponad 20 tysięcy dzieci. Bezpłodność i niepłodność dotyczy prawie 20 procent młodych ludzi. Jedną z naszych obietnic jest to, że po wygranych wyborach od razu wrócimy do finansowania tej metody z budżetu państwa i przeznaczymy na to około 500 milionów złotych, co pozwoli na tysiące nowych urodzeń, a musimy pamiętać, że obecnie mamy dramatyczną sytuację, jeżeli chodzi o demografię. Mamy ujemny przyrost naturalny. Według statystyk GUS jest nas już poniżej 38 milionów, a w roku 2050 ma być nas o pięć milionów mniej. Będzie to miało wpływ także na funkcjonowanie państwa w sensie gospodarczym, bo coraz więcej ludzi jest w wieku emerytalnym, a młodych, pracujących nie przybywa. Dlatego chcemy wprowadzić tak zwane babciowe przeznaczone na opiekę dla dzieci w kontekście powrotu kobiet do pracy.
Tylko jak to zrobić, by nie skończyło się patologicznymi sytuacjami, jak w przypadku 500 plus, które dla niektórych stało się po prostu źródłem utrzymania? Jak zrealizować program, by rzeczywiście pomóc, a nie prowadzić do dysfunkcji?
MH: Nie widzę najmniejszego zagrożenia, bo te 1500 złotych będzie przeznaczone dla kobiet, które będą chciały wrócić do pracy. Dostaną one te pieniądze, rzeczywiście wrócą do pracy i nawet gdyby zarobiła najniższą krajową, to z tych pieniędzy zapłaci podatki, składkę zdrowotną i te pieniądze nie będą zmarnowane, tylko wrócą do budżetu państwa. Nie będą to świadczenia wydawane bez kontroli.
Dziękuję za rozmowę