Kołobrzeska szkoła jazdy „Zbigniew Facon” od 1990 roku nie tylko uczy, jak prowadzić samochód, ale także jak być odpowiedzialnym uczestnikiem ruchu drogowego. Przez trzy i pół dekady przeszła razem z kursantami drogę pełną zmian – od pierwszych lekcji w starych „maluchach” po nowoczesne auta szkoleniowe i cyfrowe testy. W rozmowie z właścicielem szkoły zaglądamy za kulisy pracy instruktora, wspominamy początki działalności i pytamy, jak przez te lata zmieniła się nauka jazdy.
Gazeta Kołobrzeska: Jakie są Pana wspomnienia z egzaminu na prawo jazdy? Był to egzamin w Kołobrzegu?
Zbigniew Facon: Zawsze lubiłem jeździć i od kiedy pamiętam interesowała mnie motoryzacja. Swój egzamin na prawo jazdy zdawałem akurat w Szczecinie, bo tam w tym czasie chodziłem do średniej szkoły. Pamiętam, że jazda odbywała się „na warszawie”. Wspominam go naprawę miło, nie było tam jakiś większych przeżyć czy stresu. Czułem się przygotowany. Było mniej aut na drogach, mniejszy ruch, co ułatwiało zadanie. Zdawało się zarówno teorię, jak i praktykę – podobnie, jak i teraz. Ale zdawać mogłem już w wieku 17 lat.
Jak narodził się pomysł założenia szkoły jazdy?
Kiedyś głównym środkiem przekazu informacji była gazeta. I tak ponad 35 lat temu natknąłem się w jednej z nich na ogłoszenie o kursie na instruktora jazdy. Od razu rzuciło mi się to w oczy. Uwielbiałem motoryzacje, uwielbiałem jeździć i jak się okazało spełniałem wymogi. Musiałem mieć maturę, minimum 5 lat udokumentowanego doświadczenia „za kółkiem”. Zapisałem się na niego w 1989. Trwał on pół roku w Koszalinie. Udało mi się zdać za pierwszym razem. I tak zaczęła się moja przygoda. Początki mojej szkoły jazdy były w Świdwinie. Po kilku latach przeniosłem się jednak do Kołobrzegu i tak już od 30 lat nauczam kołobrzeskich kursantów. W latach dziewięćdziesiątych nie było wielu szkół jazdy. Prym wiódł Polski Związek Motorowy i to była największa szkoła w regionie. Prywatnych nie było wiele – około czterech, z których do dziś przetrwała tylko moja.
A czy pamięta Pan pierwszego kursanta lub kursantkę?
Tak, oczywiście. Pamiętam pierwszą kursantkę, a tak właściwie dwie kursantki. Były to dwie koleżanki z liceum, które postanowiły wspólnie zapisać się na kurs. Pamiętam, że były mocno zestresowane, bo wcześniej nie miały do czynienia z samochodem. Kurs wtedy z teorią trał około półtora miesiąca. Ilość godzin była jednak dużo mniejsza niż teraz. Ale wszystko odbywało się w mniejszych miastach powiatowych, gdzie ruch był po prostu mniejszy i było łatwiej. Pamiętam też, że panie zdały za pierwszym razem.
A jak wyglądał egzamin w tamtych czasach?
Kiedyś się zamawiało egzaminatora, który przyjeżdżał z Koszalina do danej szkoły jazdy. Przeprowadzał w danym mieście powiatowym część, plac i praktyczną. Zdawało się wtedy na autach marki Fiat 126p.
Jak zmieniło się nauczanie jazdy przez te trzy i pół dekady?
W przeszłości nauka teorii ograniczała się do przyswojenia przepisów z podręcznika i ewentualnego udziału w kilku wykładach. Dziś kursanci mają dostęp do interaktywnych materiałów, symulatorów jazdy, aplikacji mobilnych i testów online. Teoria stała się bardziej przystępna. Praktyka jazdy także przeszła metamorfozę. Wiele szkół inwestuje w lepiej wyposażone pojazdy i większy komfort kursanta. Większy nacisk kładzie się także na jazdę w różnych warunkach. Egzamin na prawo jazdy zawsze wiązał się z dużym stresem, ale dawniej jego przebieg był mniej ustandaryzowany. Wiele zależało od egzaminatora. Dziś zasady są jasno określone, a egzamin podzielony na część teoretyczną, plac manewrowy i jazdę w ruchu miejskim.
Zmieniły się samochody, metody nauczania, ale cel pozostał ten sam – bezpieczny, świadomy i odpowiedzialny kierowca.
Ilu kursantów przeszło przez Pana szkołę w ciągu tych 35 lat?
Nie liczyłem, ale na pewno w tysiącach.
A co pozwoliło przetrwać 35 lat na rynku?
Na pewno profesjonalni, cierpliwi i z poczuciem humoru instruktorzy, ale zarazem wymagający. A tacy byli i są w mojej szkole. Przekłada się to na najwyższe wskaźniki zdawalności w powiecie kołobrzeskim. Co potwierdzają coroczne statystyki, które zachęcają przyszłych kierowców
Czy prym wiodą aktualnie młodzi kursanci?
W naszej szkole prowadzimy zajęcia dla kursantów w wieku od 18 do 70. Oczywiście, duża część uczących to osoby młode, często osiemnastoletnie. Spory odsetek jednak to osoby starsze, które wcześniej nie zdecydowały się na kurs, bo czas zajmowała im praca, rodzina. Większość starszych kursantów decyduje się na naukę na autach z automatyczną skrzynią biegów. Najstarszy nasz kursant miał 72 lata. Był to emeryt ze Śląska, który sprowadził się do Kołobrzegu. W poprzednim mieście nie potrzebował auta, tutaj stwierdził, że jednak trzeba to zmienić. Kurs zakończył się sukcesem.
Czy zdarzyła się jakaś szczególnie zabawna historia związana z kursantem?
Ciekawych historii było mnóstwo. Poczynając od kursantki, która na skrzyżowaniu poprosiła mnie, abym ja już pokierował dalej, ponieważ bolą ją ręce. Pamiętam też kursanta, któremu w czasie jazdy tłumaczyłem jakieś zagadnienie, a pan mnie uciszył, mówiąc, że z kierowcą się nie rozmawia.
Łatwiej uczy się kobiety czy mężczyzn?
Na pewno zauważalny jest wzrost ilość kursantek w stosunku do kursantów przez te lata. Te 30 lat temu kobiety stanowiły może ¼. Teraz możemy powiedzieć, że jest to pół na pół. Wkład pracy w wyszkolenie pań i panów jest porównywalny. Na przestrzeni tych lat, muszę jednak powiedzieć, że szala przechyliła się na korzyść pań. Naprawdę dobrze sobie radzą.
Czy ma Pan jakąś złotą radę dla przyszłych kursantów?
Wybrać dobrą szkołę jazdy, która prowadzi egzaminy wewnętrze. Opanować trochę nerwy i pójść merytorycznie przygotowanym. Osiągnięcie sukcesu i zdanie egzaminu na prawo jazdy to wspólna praca instruktora i kursanta. I tutaj chciałbym podziękować instruktorom z mojej szkoły – Pani Ewie i Panu Jarkowi, którzy świetnie przygotowują kursantów do egzaminu i do tego, aby być odpowiedzialnym uczestnikiem ruchu drogowego.
I na koniec – gdyby miał Pan opisać 35 lat prowadzenia szkoły jazdy kilkoma słowami… jakie by to były?
Pracowite, udane i nieraz zabawne.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Również dziękuję.