Od marzenia do braw – kołobrzeżanka rozpoczyna karierę w branży disco polo

Magdalena Grabowska stawia pierwsze kroki w świecie muzyki i już przyciąga uwagę swoją autentycznością. Jej debiutancka płyta „Preludium miłości” to emocjonalny zapis drogi, która zaczęła się od marzenia. Ma za sobą występ przed legendarnym zespołem Boys i Marcinem Millerem.

Dziś udowadnia, że niezależnie od miejsca, wieku czy przeciwności – warto wierzyć w siebie i iść za głosem serca. – Zawsze uważałam, że taki zwykły szary człowiek jak ja, pracujący na etacie, nie ma szans się przebić. Myślałam, że to świat dla innych – mówi dziś z niedowierzaniem Magdalena.

Debiutancka płyta – głos serca

Po miesiącach pracy, zbierania środków, szukania studia, a także walki z własnymi wątpliwościami – powstała jej debiutancka płyta. Zatytułowała ją „Preludium miłości”. Na płycie znalazło się 12 utworów – wszystkie autorskie, pełne emocji, życiowych obserwacji, czasem żywe i szybkie, czasem nostalgiczne, czasem budujące. – Utwory są naprawdę różne. To taki nasz rekonesans. Chcieliśmy zobaczyć, co bardziej zaciekawi odbiorców. Każdy znajdzie coś na tej płycie dla siebie.

Przed legendą

Występ przed zespołem Boys to nie tylko wyróżnienie – to symboliczny początek. W końcu Marcin Miller i jego grupa to ikony gatunku, a scena przed ich koncertem to marzenie wielu początkujących artystów. – Kiedy dowiedziałam się, że zagram support, bardzo się ucieszyłam – wspomina z uśmiechem. – Ich menager przesłuchał płytę, powiedział, że mu się bardzo podoba. I tak właśnie stałam się supportem kultowego zespołu Boys.  Na scenie pokazała się jako dziewczyna „z sąsiedztwa” – naturalna, szczera. A publiczność? – Odzew widowni był naprawdę super, co było bardzo budujące. Towarzyszył mi na początku stres, ale szybko zniknął, jak zobaczyłam roztańczoną widownię. Przedstawił mnie przed występem sam Marcin Miller. Czułam, że on po prostu mnie wspiera.

Muzyka z serca

Magda nie udaje kogoś, kim nie jest. Jej teksty są proste, ale płyną z emocji. Nie stara się kopiować nikogo. – Nie chcę być czyjąś wersją. Chcę być Magdą z Kołobrzegu, która robi to, co kocha – mówi.  –Nasza muzyka to zlepek różnych stylów – italo disco, popu czy disco polo.

Obecnie pracuje nad kolejnymi utworami do nowej płyty i nowymi teledyskami. Ma już swoją małą ekipę, która pomaga jej w tej muzycznej drodze. Najbardziej ceni sobie swojego menadżera Michała – partnera, który uwierzył w nią jeszcze zanim ktokolwiek usłyszał pierwszą nutę. – Mój partner był takim prowodyrem tego wszystkiego. Od zawsze uważał, że mam ładny głos i powinnam śpiewać. Tak wierzył we mnie, że w końcu i ja uwierzyłam, że może się udać.

Marzenia są po to, by je spełniać

Najważniejsze dla niej? Pokazać innym, że warto wierzyć w siebie. Nawet wtedy, gdy wszystko podpowiada, że „to się nie uda”, że „nie ten wiek”, „nie to miasto” czy „nie ta branża”.

Muzyka daje ludziom radość. A jeśli mogę być częścią tej radości – chcę nią być. Ja kocham ludzi. Uwielbiam się nimi otaczać. I to też jest taki napęd do działania.

Jej wielkim marzeniem jest własna trasa koncertowa i liczne występy na scenie. Ale nie spieszy się. Wie, że wszystko przyjdzie z czasem – o ile tylko będzie konsekwentna, szczera i wierna sobie.

 

Komentarze