Rozmowa z prezesem koszykarskiego klubu Energa Kotwica Kołobrzeg, Kamilem Graboniem.
Gazeta Kołobrzeska: Rozmawiamy w środę jeszcze przed ostatnim meczem sezonu w Opolu, ale bez względu na wynik tego spotkania Kotwica zakończy rozgrywki na 12. miejscu. Utrzymanie w lidze jest, ale to osiągnięcie chyba euforii w klubie nie wywołuje?
Kamil Graboń: Radości nie ma, ale trzeba powiedzieć, że był to sezon szalony. Po objęciu władzy w klubie nowy zarząd chciał zrobić wszystko jak najlepiej. To nie miały być standardy drugo- czy pierwszoligowe, ale ekstraklasowe. I myślę, że organizacyjnie weszliśmy na taki poziom. Jako jedni z pierwszych w lidze skompletowaliśmy skład i pierwsi zorganizowaliśmy obóz. Niestety, w jego trakcie zaczęła się lawina nieszczęść. Najpierw koronawirus i kwarantanna, w której czterej podstawowi zawodnicy, mający być liderami tworzącego się zespołu, zostali aż na ponad 20 dni uwięzieni w swoich domach. Braków z tamtego okresu w sferze zgrania się zespołu oraz konsolidacji w tzw. szatni już nie udało się nadrobić. Z tej kadry nie powstała drużyna, bo każdy z zawodników jakby bardziej chciał iść własną niż wspólną drogą. Na pewno trener Tanasejczuk chciał jak najlepiej, ale z perspektywy czasu widać, że i jemu, jak również nam, czyli nowemu zarządowi, zabrakło trochę doświadczenia w budowaniu zespołu w obecnych realiach tej ligi.
Kotwica jednak nie była wyjątkiem, bo może choć wasz klub spotkało to w pierwszej kolejności, to potem problemy związane z koronawirusem przechodziło wiele innych drużyn. I mimo że potencjał kadrowy, jak i finansowy plasował Kotwicę w czołówce ligi, to większość zespołów osiągnęło lepszy wynik sportowy. Kilka z nich jest w play-offach, a Kotwicy tam nie ma…
Tak, i właśnie wracamy do tego, jak ten skład został zbudowany. Teraz, znając już lepiej ligę, znając już ludzi i mając szerszą wiedzę o zawodnikach, postrzegamy to już całkiem inaczej. Wtedy postanowiliśmy robić wszystko tak, jak chciał trener. Był obóz – i to tak wcześnie, jak nawet zespoły z ekstraklasy nie zaczynały, był też pełny 12-osobowy skład, bardzo szybko skompletowany według życzeń trenera – a jak wiemy, wiele zespołów gra dziesiątką zawodników. Ze strony organizacyjnej nie mamy więc sobie nic do zarzucenia, ale na tę drugą, sportową stronę, czyli budowanie kadry, już wiemy, że też musimy mieć wpływ. Nowy sezon będzie już na pewno inny. Ten skład na papierze może wyglądał bardzo dobrze, ale zespołu nie stworzył.
W jaki sposób zarząd chce mieć wpływ na stronę sportową?
Rozmawialiśmy już o tym z trenerami. Poprosiliśmy ich o przygotowanie takiego raportu z sezonu i też na temat błędów, jakie ich zdaniem zostały popełnione. No i o przedstawienie swojej koncepcji na zbudowanie zespołu na nowy sezon. A potem to zweryfikujemy…
Czyli jest przesądzone, że duet trenerski Rafał Frank i Dawid Mieczkowski zostają na następny sezon?
W tym momencie tak, ale daliśmy sobie jeszcze trochę czasu, by przygotować się do rozmów właśnie na temat wizji zespołu. Ja mam nadzieję, że w tej kwestii dogadamy się z trenerami. Z Rafałem Frankiem już na początku naszej współpracy umawialiśmy się też na ten kolejny sezon, a on sam zaznaczał wówczas, że teraz część odpowiedzialności za skład musi na siebie wziąć też zarząd klubu, a nie tylko trener, więc czekające nas decyzje personalne muszą być podejmowane wspólnie, po wspólnym przeanalizowaniu możliwości budżetowych klubu oraz przydatności zawodników do gry w koncepcji zespołu założonej przez trenera. Razem będziemy liczyć budżet i razem negocjować z zawodnikami.
To do kiedy sobie ten czas daliście?
Myślę, że w połowie kwietnia powinniśmy już spotkać się i rozmawiać o tych sprawach. Co prawda połowa zespołów z tej ligi będzie jeszcze grała w play-offach i nie będzie możliwe prowadzenie negocjacji z pretendentami do gry w naszym klubie, ale wstępne założenia będzie można omówić już. Chcemy zbudować solidny zespół, więc bardziej patrzymy właśnie na te mocniejsze kluby.
Trenerzy mają jeszcze czas na przedstawienie swojej koncepcji, a jak drogę w materii budowania zespołu na nowy sezon widzi zarząd klubu? Przed tym sezonem wymienieni zostali z wyjątkiem jednego wszyscy gracze, czy teraz też ma nastąpić rewolucja kadrowa w aż takim wymiarze?
Jest kilku zawodników, których my jako zarząd, a sadzę, że też trenerzy podzielą to zdanie, widzimy w składzie nadal. Niektórzy z nich mieli pełnić tu role, nazwijmy to – drugoplanowe, a okazało się, że potrafili nam wygrywać mecze swoją ambicją i zaangażowaniem. Ale są też przykłady odwrotne. To wszystko jest do omówienia, a z zawodnikami, których my tu widzimy, będziemy rozmawiać po świętach.
Czy budżet klubu pozwoli na to, by sięgać po graczy z tych najmocniejszych klubów?
Celu nie zmieniamy, jest nim przynajmniej play-off, a żeby to osiągnąć, trzeba dysponować zespołem solidnym. I na taką miarę zamierzamy zbudować budżet klubu na ten kolejny sezon. Umowa z Energą jest ważna do końca jeszcze trwającego sezonu, więc teraz przygotowujemy stosowne raporty dotyczące wykorzystania dotychczasowych środków i wystosujemy wniosek o przedłużenie współpracy. Światło w tym tunelu jest – i nie jest to jedynie światełko – ale to na razie tyle, co mogę powiedzieć na ten temat.
Coś ciekawego dzieje się w klubie w materii szkolenia młodzieży?
Nie da się tak krótko o wszystkim. Nasi najstarsi młodzieżowcy, jeśli w Kołobrzegu pozostaną, to oczywiście nadal będą trenowali z seniorami. Duże nadzieje wiążemy z grupą U-15 prowadzoną przez Marzenę Łagowską i pomagającego jej Jakuba Żabczaka, która zajęła trzecie miejsce w województwie. Do szkolenia tej perspektywicznej grupy planujemy teraz włączyć naszego trenera od przygotowania motorycznego, czyli Jacka Kubickiego, a także wpleść w ten proces badania na bieżąco sprawdzające poziom wytrenowania. Poza tym cieszy to, że gdy jeszcze przed ostatnimi obostrzeniami pandemicznymi ogłosiliśmy nabór dla dzieci z klas 1-3, to zgłosiło się prawie pięćdziesięcioro chętnych. To oznacza, że koszykówka w naszym mieście jest wciąż popularna, więc jeśli tylko znów będzie można, to wrócimy do naborów.
Słyszałem, że nadchodzący sezon ma być wyjątkowy w Kotwicy, to prawda?
Może nie wszyscy kibice wiedzą, ale będzie to siedemdziesiąty sezon kołobrzeskiej koszykówki, a trzydziesty nieprzerwanej gry Kotwicy na szczeblu centralnym. Chcemy więc, żeby cały ten sezon był wydarzeniem uświetniającym te jubileusze. Myślimy o specjalnych meczach, turniejach, wystawach, publikacjach, filmach itp. Przy okazji zapraszamy wszystkich, którzy chcieliby z nami te uroczystości współtworzyć.
Rozmawiał Sławomir Jasicki
FOT. KAROL SKIBA /GRAPE/