Postawy wychowawcze rodziców, a sukcesy szkolne dzieci

Wychowanie dzieci to prawdziwa sztuka. Niby wszyscy jesteśmy ekspertami, bo przecież każdy z nas był kiedyś dzieckiem i chodził do szkoły. Ale czy to oznacza, że potrafimy wychowywać? Czy nasze postawy wychowawcze rzeczywiście wpływają na sukcesy szkolne naszych pociech? Oto kilka spostrzeżeń wynikających z moich obserwacji i doświadczenia, doprawionych szczyptą humoru.

Na początek, oczywiście muszę wspomnieć o rodzicach helikopterach. Ci rodzice zawsze latają nad swoimi pociechami, gotowi pomagać w każdym zadaniu, robić lekcje, a nawet negocjować z nauczycielami lepsze oceny. To przykład nadmiernego zaangażowania, które może okazać się przekleństwem, gdyż dzieci nie uczą się samodzielności i nie radzą sobie w dorosłym życiu. Z drugiej strony spotykam też rodziców, którzy żyją w przekonaniu, że “sam się nauczy”. O ile niekwestionowana jest wartość samodzielności, to pozostawienie dziecku samego sobie może przynieść efekty odwrotne do oczekiwanych. Brak wsparcia i pomocy może zniechęcić i obniżyć poczucie własnej wartości. Dzieci z reguły nie wykazują zbytniego zaangażowania w naukę, co przekłada się na średnie wyniki szkolne.

Następnie mamy „sprawiedliwych” motywatorów. Każda piątka oznacza dodatkowe kieszonkowe, nową grę wideo, a każda jedynka – zakaz telefonu przez tydzień. Dzieci zdają sobie sprawę, że nauka to biznes, w którym warto inwestować, ale czy to na pewno kształtuje ich motywację i odpowiedzialność ? W efekcie, dzieci myślą, że wszystko w życiu można kupić, nie znają wartości trudu i samodyscypliny. Teraz krótko o tych wymagających. To rodzice, którzy są wyjątkowo surowi i wymagają od swoich dzieci nieustannego doskonalenia, którzy oczekują od swojego potomstwa tylko najlepszych wyników. Każda piątka to tragedia, a każda szóstka to dopiero początek drogi do perfekcji. Dla tych dzieci nie ma litości i wciąż muszą dążyć do perfekcji, bo przecież “nagrody są tylko dla najlepszych”. Sukces to cel, a nie przyjemność. Niestety prowadzi do nieustannej presji i lęku przed niepowodzeniem.

A co z tego wszystkiego wynika? Ostatecznie, najlepszym podejściem jest złoty środek. Warto być zaangażowanym rodzicem, ale też dać swoim dzieciom przestrzeń do samodzielnego myślenia i rozwoju. Dobre oceny są pożądane, ale równie ważne jest, aby nasze pociechy były odpowiedzialne, kreatywne i cieszyły się procesem nauki. Dlatego, drodzy rodzice, zamiast nadmiernie kontrolować, finansować lub wymagać od swoich dzieci, po prostu kochajmy je, wspierajmy i dawajmy im przestrzeń do bycia sobą. Bo w końcu, wychowanie bywa jak łowienie ryb – najlepsze efekty uzyskuje się, gdy jest wędkarz, wędka, jeziorko i trochę ryby.

Małgorzata Grotto

Przewodnicząca Komisji Edukacji, Kultury i Spraw Społecznych.

Komentarze