Przy Mazowieckiej powinna powstać szkoła

Dobrze jest mieć szkołę podstawową blisko domu. Ja tak miałem, gdy jako dziecko mieszkałem na ul. Złotej. Mama z okna widziała, czy trafiłem prosto do drzwi „czwórki”. Nie mieliśmy jako samorząd wpływu na kształt sieci szkół. Wszystkie powstały jeszcze w poprzednim systemie. Rozłożone były w taki sposób, żeby pokryć potencjalne zapotrzebowanie przy ówczesnym przyroście naturalnym. Dziś jedna już nie istnieje. „Dwójkę” pożarła kolejna reforma oświaty. Pozostałe zabezpieczają potrzeby miasta, chociaż co do ich lokalizacji można byłoby mieć poważne wątpliwości. W ciągu ostatnich 35 lat zmieniła się struktura populacji. Bardzo dzietne za komuny osiedla jak Ogrody, czy Lęborskie, w sposób naturalny „zestarzały się”, a dzielnica portowa stała się dzielnicą apartamentowo-hotelową. A szkoły zostały. Stąd jest kombinowanie z rejonizacją, żeby każdą placówkę jakoś zapełnić.

Lokalni politycy nie lubią o rejonizacji szkół mówić. Szczególnie przed wyborami. To taki temat, który ich zdaniem może zwichnąć ich karierę, bo przeczuwają, że jakakolwiek dyskusja o lokalizacji szkół może wywołać gniew potencjalnych wyborców, a przeciwnicy zaraz wezmą na sztandary obronę szkoły, jako oś kampanii wyborczej. A ja uważam, że odpowiedzialny samorządowiec nie powinien takiego tematu unikać. Bo ma mandat swoich wyborców, żeby brać odpowiedzialność, za dyskutowanie i podejmowanie trudnych, nawet niepopularnych decyzji.

Kiedyś już o tym pisałem, że są placówki, dla których istnienia nie ma żadnego ekonomicznego uzasadnienia. O ciągłym deficycie finansowym w oświacie od pięciu lat mówi obecna pani prezydent. Poprzednicy też. Ale mimo tych finansowych uwarunkowań, zarówno oni, jak i ich zaplecze godzą się na te koszty. Zarówno z powodów społecznych, jak i politycznych, czy nawet z powodu płytkiego konformizmu. Taką szkołą jest np. ta w Podczelu. To specyficzne osiedle, szkoła pełni w nim również funkcję centrum aktywności społecznej. Nie boję się mówić, że ratunkiem dla niej jest zwiększenie liczebności stałych mieszkańców osiedla. A to możemy osiągnąć wyłącznie poprzez komunalne budownictwo mieszkaniowe, pod wynajem, z programem dla młodych. W urzędzie trwają prace nad planem przyszłościowym dla Podczela. Ciekawe, czy ten element zostanie wzięty pod uwagę.

Samorządowcy to widzą, że w centrum są trzy szkoły blisko siebie. W latach 70-tych, czy 80-tych nikogo to nie dziwiło, bo była taka potrzeba. Dziś może warto o tym podyskutować. Mamy też obszar oświatowo wykluczony, chociaż dość gęsto zaludniony. To okolice ul. Mazowieckiej. Ba, w planie miejscowym są tam tereny oświatowe. I jak rozmawiam z ludźmi, którzy tam mieszkają, to wszyscy twierdzą, że akurat tam szkoła przydałaby się. Z boiskami, salą gimnastyczną i zapleczem rekreacyjnym. To doskonały temat na zbliżającą się kampanię wyborczą.

Przy okazji warto obalić pewien mit. W Kołobrzegu nie ma publicznych szkół lepszych lub gorszych. Każda jest inna, ale wszystkie mają świetną kadrę, a samorząd sukcesywnie poprawia ich wyposażenie i infrastrukturę.

Jacek Woźniak

Klub radnych „Koalicja Samorządowa”

Komentarze