Przybywaj do XVIII- wiecznej Reduty Morast w Marinie Solnej

Chcesz dobrze zjeść w Kołobrzegu? A może po grillowej uczcie i napitkach marzy ci się zabawa do późna, z tańcami, z widokiem na port? Przybywaj do XVIII- wiecznej Reduty Morast w Marinie Solnej!

Codziennie, już od południa. To miejsce dla nawet 150 gości, można też wynająć na prywatną imprezę (kontakt: tel. 785 241 498).

Mięsa, kiszki i ryby (również bałtyckie), serwuje tu mistrz grilla, Robert Maślanka.  W jego menu królują: Reduta burger i Bałtyk burger w dwóch rozmiarach. Jest i szaszłyk oraz to, bez czego nie obejdzie się żaden grill – karkówka i kiełbaski. Na szukających odrobiny ekstrawagancji czekają krewetki z mango. Komu mało, może zaspokoić apetyt pyszną, wędzoną rybą (gatunki do wyboru). Wegetarianie też nie odejdą stąd głodni: warzywa z bakłażanem i papryką na czele, świetnie uzupełnią autorski zestaw, w którym oczywiście  śladów mięsa brak. Do tego sałatki, surówki, cała gama sosów i świeże pieczywo.

Robert Maślanka to kołobrzeżanin, od 17 lat związany z branżą gastronomiczną. Doświadczenie zbierał w Polsce i za granicą. Chętnie opowiada, jak w 2005 r., podobnie jak wielu Polaków, wyjechał do Sheffield za chlebem. Z kulinarnymi ambicjami … trafił prosto na zmywak, ale za to do znanej, francuskiej sieci restauracji.  – Zaczynałem od zera, ale szybko awansowałem i przez 6 lat byłem tam tzw. grillowym – opowiada. W międzyczasie, za sprawą konkurencji, przeszedł szkolenie od podstaw w kuchni włoskiej, w restauracji znanego z programów BBC, szefa kuchni Antonio Carluccio. Ostatecznie wrócił jednak do swoich Francuzów. – Bo w związku z tym, że panowałem m.in. nad robieniem steków nawet dla 100 osób, zachowując idealnie, oczekiwany, stopień wysmażenia, awansowali mnie do szefa sieci w regionie. Ale nie było dnia żebym nie tęsknił za krajem. Wróciłem i założyłem swój biznes.

Dziś przyznaje, że mimo grillowego menu, czasem ma ochotę zaserwować ulubioną wołowinę po burgundzku, albo coś włoskiego. Co? – A choćby prawdziwą, prostą, pyszną carbonarę – mówi bez namysłu. – Niewykluczone, że urozmaicę nimi menu jakiejś zamkniętej imprezy – dodaje z uśmiechem.

Robert Maślanka, to też niezły DJ. Do dziś wieczorami zdarza mu się stawać za konsolą. Lubi podkręcać atmosferę zabawy. Zapowiada, że wkrótce chce też zaprosić biesiadników na karaoke.

Fot. Karol Skiba

materiał płatny

Komentarze