Skład na nowy sezon, sponsor, cele sportowe i podsumowanie zakończonych rozgrywek – rozmawiamy z prezesem koszykarskiej Kotwicy

Czy będą konsekwencje pomeczowej awantury w Łańcucie? Kto zostanie, a kto opuści klub. Jakie cele w kolejnym sezonie będzie miała koszykarska Kotwica? O tym rozmawialiśmy już po zakończeniu obecnego sezonu dla „Czarodziejów z Wydm” z prezesem tego kołobrzeskiego klubu, Kamilem Graboniem.

Gazeta Kołobrzeska: Wróćmy do ostatniego meczu w Łańcucie i incydentu już po jego zakończeniu, w którym uczestniczył Remon Nelson. Czy sprawa oblania go wodą przez jednego z kibiców siedzących przy parkiecie i reakcja Remona, który zaatakował go fizycznie, będzie miała ciąg dalszy i jakieś konsekwencje?

Kamil Graboń: Ze strony klubu nie będzie żadnych konsekwencji wobec zawodnika. On po ostatnim gwizdku rozmawiał z sędzią, bo twierdzi, że w ostatnim rzucie meczu została uderzony w rękę. Wtedy został obrażony słownie i oblany wodą przez kibica, o którym potem dowiedzieliśmy się od gospodarzy meczu, że lubi prowokować zawodników innych drużyn. Rozemocjonowany tym, że uważając iż był falowany, a w konsekwencji nietrafienia rzutu jego zespół przegrywa jednym punktem i odpada z play-offów, Remon sam chciał wymierzyć sprawiedliwość i ruszył na tego kibica. Zawodnik nie powinien się tak zachować, ale ponieważ nie doszło do żadnego ciosu tylko do lekkiej szarpaniny, bo służby porządkowe zadziałały sprawnie. Ale PZKosz bada jeszcze tę sprawę. My już złożyliśmy wyjaśnienia, klub z Łańcuta też, ale my tak naprawdę chcemy jak najszybciej zamknąć tę sprawę, bo Remon nie zgłaszał nam, że w tym incydencie odczuł coś rasistowskiego. A my do klubu z Łańcuta też nie mamy żadnych pretensji, bo z niektórymi kibicami tak bywa. W sumie pozytywem tego incydentu jest to, że zobaczyliśmy charakter Remona i całego zespołu w sytuacji, gdy trzeba bronić siebie nawzajem i barw swojej drużyny.

Przejdźmy do podsumowania zakończonych dla Kotwicy rozgrywek. Ponieważ w zapowiedziach przed sezonem klub nie rzucał się z motyką na słońce, więc pewnie ten sezon zakończony w play-offach uznajecie za udany?

Chcieliśmy play-ofów i to była podstawa, ale gdy już to się stało, to celem było miejsce w top 4. Tak nikła porażka w serii 2-3 i w ostatnim meczu jednym punktem boli nas, nie ukrywamy. O awansie nie mówiliśmy i mówić nie zamierzamy też w przyszłości, bo choćby ten sezon pokazał, że to nie ma sensu. Na przykład taki Starogard Gdański otwarcie o tym mówił, a niemal spadł z ligi. Jesteśmy realistami, wiemy jak ta liga wygląda po pięciu latach gry tu, znamy zawodników i zawsze zakładamy, że podstawą jest ósemka. Nam czwarty raz z rzędu udało się grać w play-offach, a niewiele klubów taką serią może się pochwalić. Tegoroczne play-offy były w naszym wykonaniu takie jak cały sezon, czyli w kratkę, nierówne. Raz zwycięstwo, raz porażka, a w ostatnim spotkaniu słabe wejście w mecz i potem odrabianie strat. Tak jak ten ostatni mecz, tak generalnie wyglądał w naszym wykonaniu cały ten sezon. Z tego zadowoleni nie jesteśmy.

W kontekście faktu, że ten ostatni piąty mecz trzeba było grać w hali przeciwnika i do tego była tam porażka zaledwie jednym punktem, szkoda chyba zwłaszcza końcowego etapu fazy zasadniczej, gdy zespół stracił miejsce w czołowej czwórce tabeli. Bo wtedy taki decydujący piąty mecz odbywałby się w Milenium, a nie na wyjeździe…

Tak, były niepotrzebne porażki w meczach, które na pewno były do wygrania. Ale jak mówię, zespół grał bardzo nierówno w całym sezonie i w tamtym etapie fazy zasadniczej niestety też. Wielokrotnie rozmawialiśmy o tym z zawodnikami, ale oni sami nie potrafili nam tego wytłumaczyć. Zespół do każdego meczu był taktycznie bardzo dobrze przygotowany, ale często wydawało się, że mental u niektórych zawodników gdzieś nagle szybował poza boisko.

A może tak generalnie: poproszę o skwitowanie minionego dla was sezonu krócej, też w kontekście nie tylko sportowym.

W sumie był to sezon dobry, na mały plus. W ramach naszych możliwości udało się przed rozgrywkami skonstruować dobry, przynajmniej teoretycznie zespół, który ostatecznie czwarty raz z rzędu zagrał w play-offach. Mamy kolejne doświadczenia, więc tym łatwiej wyciągniemy wnioski w budowaniu drużyny na sezon przyszły. No i finansowo zaczęliśmy solidniej stabilizować się, nie ma żadnych zaległości wobec zawodników i wobec sztabu, a to sprawa kluczowa w funkcjonowaniu takiego klubu jak nasz.

A jest jakiś – parafrazując klasyka – najbardziej „dodatni plusik”, jaki objawił się w minionym sezonie?

Po takim pytaniu pierwsze co przychodzi mi na myśl, to nasz wychowanek Jordan Lewis. Trener ściągnął go do Kołobrzegu jako uzupełnienie składu, ale chłopak okazał się być naprawdę niebywale ambitnym i chętnym do pracy zawodnikiem. Zaczynał jako trzynasty zawodnik, a skończył jako młodzieżowiec na równi z Danielem Ziółkowskim. Mam nadzieję, że zostanie z nami na następny sezon i dalej będzie rozwijał się u nas. Jest to bardzo dobry, pewny siebie obrońca, taki – w pozytywnym tego słowa znaczeniu, bezczelny zawodnik, a gdy popracuje jeszcze nad taktyką i nad atakiem, to może być zawodnikiem naprawdę dużego formatu. A jeśli chodzi o cały zespół, to największym, „plusem dodatnim” sezonu jest fakt, że dzięki ciężkiej pracy na treningach w zakresie defensywy, drużyna po raz kolejny została najlepiej broniącym zespołem w lidze. Trener Frank mówi zawsze, że cała gra zaczyna się od defensywy i zespół coraz lepiej wdraża to w czyny.

A jakiś „plus ujemny”?

Gra w ataku, która pozostawiała bardzo dużo do życzenia. Ściągaliśmy zawodników, którzy mieli stanowić o naszej ofensywie, ale niestety nie wszystko to układało się po naszej myśli. O ile na przykład tacy zawodnicy jak Kurpisz, Śmigielski i Dzierżak pozyskani by trzymać nam obronę sprawdzili się, to zawodnicy mający dawać nam więcej w ataku niestety nie zawsze podoływali zadaniu i też stąd wynika ta nasza sinusoida wynikowa. Raz atak był, raz go nie było, raz zdobywaliśmy punktów 90, a za chwilę ledwo 60. To widzieliśmy również w play-offach.

Jest diagnoza, a czy jest też już recepta?

Trzon trzymający nam defensywę chcemy zostawić. Damian Pieloch ma jeszcze ważny kontrakt, też Mikołaj Kurpisz. Z Pawłem Dzierżakiem jesteśmy po wstępnych rozmowach i mamy nadzieję, że dogramy też nowy kontrakt i go podpiszemy. Tak samo rozmawiamy z Piotrem Śmigielskim i zaczniemy rozmowy z Remonem Nelsonem. Są to zawodnicy już będący tu kilka lat i dający nam gwarancję solidnego wyniku, czyli bycia w najlepszej ósemce ligi. Chcemy to teraz trochę lepiej obudować niż w minionym sezonie, ale ta liga jest tak specyficzna, że bardzo ciężko w niej o nowych, dobrych zawodników. Tu jest głównie rotacja tych samych zawodników między klubami i trzeba mocno nagłowić się, żeby ułożyć skład na dany sezon według własnych potrzeb taktycznych. A nie wszystko zależy od nas, bo między nami a zawodnikami są jeszcze ich agenci mający nierzadko jakieś inne plany wobec nich. Ponadto czekamy na oficjalną decyzję PZKosz, który po spotkaniach z przedstawicielami klubów ma znieść obowiązek gry młodzieżowca w każdym momencie meczu, bo to był przepis bardzo przeszkadzający wszystkim klubom. Być może będzie też uwzględniony wniosek klubów o możliwości gry drugiego obcokrajowca. Od tych decyzji wiele zależy w kwestii budowy składu na nowy sezon.

Są zawodnicy, którzy na nowy sezon mają inny plan niż gra w Kotwicy?

Już wiemy, że propozycje z klubów mających większe możliwości finansowe niż my mogą otrzymać na przykład Kuba Motylewski, Filip Zegzuła, a na razie nie wiemy co dalej dziać się będzie z Danielem Ziółkowskim. My nie mówimy: nie, ale tych zawodników może nie być w Kotwicy. Przed nikim nie zamykamy drzwi.

A trener Rafał Frank będzie miał szansę bicia kolejnych rekordów klubowych, tak?

Tak. Ma teraz w Kotwicy 179 meczów pod rząd – i pod tym względem to już jest rekord klubowy, ale do bezwzględnego rekordu Jerzego Olejniczaka brakuje mu jeszcze sześciu meczów. Ma na koncie już więcej zwycięstw – bo 101, a Jerzy Olejniczak 90. Wiemy, że kibice mogą mieć różne zdanie na jego temat, ale my widzimy, że wygrywa meczów więcej niż przegrywa, widzimy jak przygotowuje drużynę i jak ją prowadzi, i ma nasze pełne zaufanie.

Czy w kwestii sponsorskiej szykuje się jakaś niespodzianka?

Zapewne uda nam się pozyskać kilku nowych sponsorów, bo wiemy, że budżet musi być teraz nieco wyższy. Najprawdopodobniej wystartujemy do rozgrywek pod nazwą Kotwica Port Morski Kołobrzeg. Ale to tak: prawdopodobnie. Do sierpnia sprawa nazwy będzie otwarta.

Na koniec proszę o słowo o tym, w co Kotwica może celować w sezonie 2025/2026?

Przede wszystkim play-offy, co chcemy osiągnąć po raz piąty z rzędu, a to jeszcze w 33-letniej historii gry Kotwicy na szczeblu centralnym jeszcze nie miało miejsca. A potem walka o medal. Czy to będzie złoto czy brąz, to już wyjdzie w sportowej walce. O to zamierzymy walczyć.

Rozmawiał Sławomir Jasicki

FOT. KAROL SKIBA

Komentarze