Mamy w Kołobrzegu pewien wstydliwy problem – lokalizacja schroniska dla bezdomnych zwierząt. Lata temu zlokalizowane było przy ul. Żurawiej, później „tymczasowo” przeniesiono je na teren Zieleni Miejskiej. I ta tymczasowość trwa już około 20 lat. W poprzedniej kadencji władz samorządowych nie udało się znaleźć nowej lokalizacji, być może dlatego, że szukano zbyt blisko siedlisk ludzkich. A, jak wiadomo, schronisko dla zwierząt może mieć charakter uciążliwy dla otoczenia. Chodzi o hałas, pies czasami musi zaszczekać. Szczeka jeden, szczekają wszystkie. Stąd, kolejne propozycje lokalizacji napotykały na opór sąsiadów. Podobnie było w tej kadencji. Najważniejsi urzędnicy ambitnie wzięli się za poszukiwanie odpowiedniego miejsca. Znaleziono dwie lokalizacje. Jedna w Korzyścienku, za oczyszczalnią ścieków, mocno oprotestowana przez miłośników zwierząt i mieszkańców Grzybowa. Druga – jeszcze gorsza – w samym środku Rodzinnych Ogrodów Działkowych przy ul. Trzebiatowskiej/VI Dywizji Piechoty. Działkowicze protestowali, ale większość w Radzie Miasta na głos działkowców była głucha i uruchomiła procedurę planistyczną, żeby tam zlokalizować schronisko. Gdy protestowaliśmy wraz z działkowcami uspokajano nas, że pobuduje się ekrany. Argumentacja była tak absurdalna, a presja tak duża, że było duże ryzyko, że ta inwestycja może tam się ziścić. Na szczęście procedura planistyczna utknęła w miejscu, po negatywnej opinii kołobrzeskiego Sanepidu. Urzędnicy przekonywali, że opinię można zignorować, bo nie jest to uzgodnienie, a ja wiem, że na etapie realizacyjnym zaczęłyby się schody, bo szczegółowe warunki należy już uzgodnić. I z inwestycji na poziomie 5 mln zł, mogłoby się zrobić … 10 mln. Dla nas sprawa jest jasna, ogrody działkowe mają służyć odpoczynkowi i rekreacji, dlatego nie należy lokalizować w samym ich centrum działalności uciążliwej.
Z ulgą przyjęliśmy informację, że udało się znaleźć inną lokalizację, obok węzła Kołobrzeg Zachód, a sąsiednia gmina zgodziła się zmienić plan przestrzenny, żeby umożliwić budowę schroniska na terenach skarbu państwa. Procedury pozyskania nieruchomości są zawiłe, nie wiemy tak naprawdę, kiedy inwestycja rozpocznie się i czy uda się na nią pozyskać środki zewnętrzne. Bo ich brak może wstrzymać realizację na kolejne lata. Nie mniej jednak, warto i na to poczekać.
Jacek Woźniak
Klub Radnych „Radni Niezależni”
fot. Karol Skiba