Z miłości do słodkości, czyli 51 lat kołobrzeskiej cukierni „Jagoda”

Cukiernia „Jagoda” przy Jedności Narodowej  to wyjątkowe miejsce na mapie Kołobrzegu. Nie tylko dlatego, że w czerwcu tego roku będzie świętowała 51–lecie istnienia. Przede wszystkim dlatego, że tu powstają przepyszne wypieki, które smakują jak za dawnych lat. Trudno pozostać obojętnym wobec zapachu wypiekanych na miejscu różnorodnych drożdżówek, cynamonek, ciast czy niezapomnianych jagodzianek.

Cofnijmy się zatem w  czasie. Pan Bogdan Gumowski z Radomia w 1966 roku zdaje egzamin czeladniczy. Rok później trafia do marynarki na trzy lata. Na ostatnim roku poznaje wybrankę serca i postanawia zostać w Kołobrzegu. – Po trzech latach wyszedłem z marynarki i zacząłem swoją krótką historię w Skanpolu, w którym wtedy szukano lodziarza na sezon. Popracowałem w wakacje i postanowiłem jednak wrócić do rodzinnego Radomia. Tak zacząłem pracę w tutejszej cukierni. Żona jednak bardzo chciała wrócić do Kołobrzegu – opowiada pan Bogdan. – Po powrocie zwerbowano mnie do cukierni „Polański”. Właściciel dowiedział się, że zajmuję się cukiernictwem. Po kilku latach ówczesny właściciel poinformował mnie, że wyjeżdża za granicę i że z chęcią odsprzeda mi lokal. Długo się wahałem, ale w końcu się zdecydowałem. Lokal wtedy był na ulicy Budowlanej, ale była to lokalizacja tymczasowa. W roku 1975 rozebrano budynek, w którym pan Bogdan prowadził cukiernię. –  Zostałem wtedy bez niczego. Dowiedziałem się wtedy, że na Jedności Narodowej znajduje się również cukiernia. Jej właściciel, który pochodził ze Szczecina, dowiedział się o rozbiórce mojego lokalu i zaproponował mi spółkę. Zgodziłem się, jednak początki były ciężkie, bo nie da się ukryć, że nie była to dobra dzielnica do handlu. Wahałem się, po pół roku byłem zdecydowany odejść. Wspólnik jednak zrezygnował i zostałem sam w ówczesnej cukierni „Jagoda”.

Na początku cukiernia prowadzona był w pawilonie. Pan Bogdan postanowił go zburzyć i od podstaw postawić nowy lokal. Budowa szła bardzo szybko, po pół roku postawiono nowy budynek, który istnieje do dzisiaj. – W czasie budowy piekliśmy w domu na ul. Sosnowej i sprzedawaliśmy w kiosku na ul. Waryńskiego, który istnieje również do dzisiaj.

Początki nie były łatwe, ale…

Oprócz mnie, zatrudniałem jednego czeladnika i dwóch uczniów. Dużo zmieniło się w latach osiemdziesiątych. Rozpoczął się duży ruch, szczególnie w sezonie. – Kolejki stały pod drzewami, nie nadążaliśmy produkować wyrobów. Ściągałem kolegów z Radomia do pomocy. A co najczęściej kupowali kołobrzeżanie w latach osiemdziesiątych? Królowały wtedy serniki, jabłeczniki, babki, drożdżówki czy pączki. – Dużo robiło się wtedy ciast tortowych. Dawne zakłady pracy zamawiały co chwilę masę słodkości na imieniny czy inne uroczystości. Ciężko było nadążyć z produkcją. Kołobrzeskie kawiarnie potrafiły zamówić u nas codziennie po 300-400 ciastek, bo takie było zapotrzebowanie. Uczniowie najczęściej wybierali pączki i drożdżówki. – Teraz młodzi jedzą na śniadanie hot-dogi, kiedyś kupowali butelkę mleka i kilka drożdżówek. „Jagodę” często odwiedzają byli uczniowie chociażby kołobrzeskiej szkoły morskiej, którzy wspominają smaki lat osiemdziesiątych.

Tradycyjne receptury pana Bogdana

W cukierni „Jagoda” dba się o tradycję. Wszystkie ciasta drożdżowe i ucierane wciąż robi się ściśle według początkowych przepisów pana Bogdana. W witrynie leżą eklerki, bezy, cynamonki, kremówki czy torty. Z niecierpliwością czeka się na kultowe jagodzianki. – Musimy poczekać jeszcze chwilę, do drugiej połowy czerwca. Jak mówi stare przysłowie – „Święty Jan niesie jagód dzban” – śmieje się pan Bogdan. – W tym czasie z powrotem zagoszczą u nas pyszne jagodzianki. Już dzisiaj zapraszamy.

„Jagoda” to mała, typowa rzemieślnicza cukiernia w Kołobrzegu.

Na tyłach cukierni pan Bogdan pokazuje nam swoje królestwo. To tutaj powstają ciasta czy pączki. W pomieszczeniach nadal widoczne są stare urządzenia cukiernicze – maszyny do wyrabiania ciasta czy odważania. – Robimy wszystko starą zasadą. Od podstaw, nie ma żadnych proszków. My tego nie stosujemy. Beza? To jest normalne białko, świeże. Robione tak, jak to robić się powinno.

Receptura nie zmieniła się od początków istnienia lokalu. – Ciasto jest robione na zimno, wieczorem. Rano jest przerabiane. Potrzeba czasu, ono całą noc postoi i wydaje mi się, że to jest cały sekret. Teraz stosuje się te ulepszacze, żeby było szybciej – ale na pewno nie u nas.  U nas czas gra kluczową rolę. Codziennie jestem tu o godz. 21.00, żeby zrobić ciasto, a raniutko o godz. 4 przerabiam je i działamy z produkcją. Nie ma drogi na skróty – ma być pysznie. Cały czas robię chyba niezły towar, skoro ludzie od tylu lat wracają. Jestem tutaj codziennie, dbam o wszystko osobiście. Jestem po prostu typowym rzemieślnikiem. Kiedyś, żeby otworzyć zakład trzeba było być fachowcem , dzisiaj – co kto chce, otwiera.

Cukiernia „Jagoda” zatrzymała się w czasie – i to jej największy atut zauważalny w smaku. Zapraszamy zatem na Jedności Narodowej 50 w Kołobrzegu, aby samemu to ocenić.

 

 

 

Komentarze